W świecie zachodniej cywilizacji bankowość coraz częściej postrzegana jest w kontekście szkód wyrządzonych przez nią w czasie kryzysu 2008 roku, coraz rzadziej – jako jedno z trzech obok ognia i koła osiągnięć ludzkości. Coraz więcej zwolenników ma pogląd wyrażony dawno temu przez Thomasa Jeffersona, że „bankowość jest bardziej niebezpieczna niż zawodowe armie".
Czy pieniądz się mnoży
Warto w okresie świątecznym się przyjrzeć, jak do niej podchodzą główne religie współczesnego świata. Początki obecnej bankowości sięgają czasów, kiedy religia odgrywała kluczową rolę w odbiorze niemal całego otaczającego człowieka świata.
Z perspektywy rynków finansowych cechą wspólną głównych religii świata jest obowiązujący do dzisiaj generalny zakaz pożyczania na procent (ale z licznymi wyjątkami). Gdyby był on bezwzględnie przestrzegany, banki nie miałyby racji bytu.
W starożytności kwestie te były podejmowane najszerzej przez filozofów. Twierdzili, że pieniądz jako rzecz nie może się mnożyć (jest to właściwe tylko istotom żywym). Wiązało się to prawdopodobnie m.in. z dwojakim znaczeniem słowa „tocos", oznaczającym zarówno dziecko, jak i odsetki. Jako zgodne z naturą przyjmowano, że pożyczkodawca nie może otrzymywać sumy wyższej od tej, którą pożyczył.
Pogląd ten dominował we wczesnym judaizmie, chrześcijaństwie oraz wśród muzułmanów. Pożyczanie pieniędzy na procent (nawet najmniejszy) było lichwą. W rozwiniętym chrześcijaństwie znamienny jest w tym względzie pogląd papieża Benedykta XIV, który uznał w swojej encyklice „Vix Pervenit" w 1745 r., że każdy przypadek pożyczki wymaga osobnej etycznej oceny. Prawo kanoniczne z 1983 r. głosi natomiast, że pożyczka na procent jest tolerowana, choć nie jest formalnie dozwolona.