Jak udawało nam się żyć bez prozacu?

Kluczowe w tej historii są trzy nazwiska: Fuller, Molloy i Wong. Trzech badaczy urodzonych w latach 30. XX wieku, przeszło trzydzieści lat temu dokonało czegoś, co przyniosło światu gigantyczne korzyści i mikroskopijne straty. I to w błyskawicznie.

Aktualizacja: 20.08.2021 19:02 Publikacja: 26.08.2020 15:18

Jak udawało nam się żyć bez prozacu?

Foto: Adobe stock

Dowody świadczące o tym, że serotonina i odpowiedni jej poziom w organizmie jest kluczowa w walce z depresją, zaczęły pojawiać się w latach 70. Nad ich zdobyciem pracował m.in. Ray W. Fuller – chemik, biochemik i mikrobiolog – od 1963 r. zatrudniony w firmie farmaceutycznej Eli Lilly and Company. Trzy lata później w szeregach pracowników korporacji pojawił się chemik Bryan B. Molloy, którego zainteresowanie bardzo szybko wzbudził projekt prowadzony przez Fullera, a mianowicie: poszukiwanie leku na depresję. Operacja ta mogłaby jednak nie zakończyć się sukcesem, gdyby do duetu Fuller-Molloy nie dołączył David T. Wong, przyjęty do Eli w 1971 r.

Liczne skutki uboczne

Szkopuł tkwił nie tyle w znalezieniu leku na depresję, co w tym, żeby lek ów nie powodował poważnych skutków ubocznych. Bo to właśnie była największa wada pierwszych specyfików o działaniu antydepresyjnym – iproniazydu i imipraminy, odkrytych kolejno w 1952 i 1957 r. Zwłaszcza ten drugi, oprócz poprawy nastroju, mógł powodować takie dolegliwości jak: zaparcia, drgawki, omamy i halucynacje, bezsenność, tachykardię czy nadciśnienie. Niemniej jednak wprowadzenie obu do obiegu otworzyło pacjentom cierpiącym na depresję nowe perspektywy i dało nadzieję na ograniczenie częstości stosowania w terapii antydepresyjnej zabiegów elektrowstrząsowych. Choć te do dzisiaj uważa się za najskuteczniejszy (70-90 proc.) biologiczny sposób leczenia depresji u kobiet w ciąży i seniorów.

Inspiracją i wskazówką do prostej drogi do sukcesu okazał się w 1971 r. dla Fullera, Molloya i Wonga wykład Solomona Snydera, badacza z Johns Hopkins University, który prowadził ciekawe doświadczenia na szczurach. Chodziło o nowoczesną technikę neurotransmisji. Wong nabytą wiedzę wykorzystał potem do przetestowania związków opracowanych przez Molloya. Przy wsparciu Fullera szybko stało się jasne, że dokładnie tego im było trzeba, by zrealizować cel. Przełomowe wnioski z tego badania trzej badacze opisali niewiele później – w 1974 r.


Pigułka dla mordercy

Prozac pojawił się na rynku amerykańskim w 1988 r. i do dziś cieszy się ogromną popularnością, zarówno wśród lekarzy, jak i pacjentów. Wskazania do stosowania prozacu to przede wszystkim stany depresyjne i stany lękowe, ale też alkoholizm, zaniżona samoocena, chorobliwa nieśmiałość czy zaburzenia odżywiania z bulimią na czele. Już w pierwszym roku jego dostępności, roczna sprzedaż prozacu w USA przyniosła Eli and Lilly Company 350 milionów dolarów. W skali świata było to 2,6 mld dol. 

Naukowcom z Eli Lilly and Company nie udało się jednak w pełni odnieść sukcesu i wyeliminować skutków ubocznych w pełni. W przypadku prozacu są one mniej dotkliwe niż te towarzyszące lekom wcześniejszych generacji, ale jednak są. Na liście działań niepożądanych słynnej tabletki szczęścia znajdują się m.in. mniejszy popęd lub/i gorsza sprawność seksualna, biegunka, bezsenność, bóle głowy i nudności.

Najsłynniejszym i zarazem najbardziej dramatycznym przykładem zachowań pacjenta zażywającego prozac jest przy tym sprawa Josepha T. Wesbeckera z 1989 r. Mężczyzna zastrzelił 8 osób, a kolejnych 12 ranił. Wszyscy pracowali w firmie Standard Gravure, tej samej co sam Wesbecker, który po strzelaninie popełnił samobójstwo. Rodziny ofiar wytoczyły następnie proces firmie Eli Lilly and Company twierdząc, że działanie Wesbeckera wiązało się z zażywaniem przez niego prozacu. Terapię z wykorzystaniem leku rozpoczęto na miesiąc przed tragedią. Ostatecznie niczego jednak firmie nie udowodniono a spór zakończył się zawarciem ugody. Być może dlatego, że Wesbecker problemy psychiatryczne miał od wielu lat i z ich powodu co najmniej trzy razy w latach 1978-1987 był hospitalizowany. Zdiagnozowano u niego stany głębokiej depresji i depresji maniakalnej. Z dokumentacji medycznej Wesbeckera wynikało również, że podjął on co najmniej kilka prób samobójczych. Wszystko to miało miejsce zanim przepisano mu prozac.

Miliony istnień ludzkich

Sprawa Wesbeckera odbiła się jednak szerokim echem w mediach całego świata i nie pozostała bez wpływu na reputację prozacu, pomimo wspomnianej wyżej ugody.

Mniej więcej w połowie lat 90. zaczęły pojawiać się sugestie, że prozac, podobnie jak inne leki antydepresyjne nowej generacji, zażywany reguralnie może powodować nasilenie się u pacjentów myśli samobójczych a nawet realnie zwiększać ryzyko samobójczej śmierci. Środowisko medyczne stanowczo jednak te doniesienia dementowało. Jeszcze w 2005 r., dr Dariusz Wasilewski, psychiatra i przewodniczący Zespołu ds. Walki z Depresją przy ministrze zdrowia, w rozmowie z PAP oceniał: Leki przeciwdepresyjne obu generacji ocaliły znacznie więcej ludzi przed śmiercią, niż zabiły i za to trzeba im raczej oddać pokłon, niż obciążać winą za przypadki samobójstw wśród pacjentów.

I warto o tym pamiętać, zwłaszcza, kiedy żyje się w Europie. Bo – według danych opublikowanych na stronie internetowej Fundacji „Twarze depresji” - depresji doświadcza co dwudziesty Europejczyk. Z depresją zmaga się 6,3 proc. Ukraińców – to najwyższy wskaźnik na świecie -, 5,9 proc. Estończyków, 5,7 proc. Greków i tyle samo Portugalczyków, 5,6 proc. Białorusinów, 5,4 proc. Mołdawian, 5,2 proc. Hiszpanów i 5,1 proc. Polaków.  W samej Polsce zresztą, w 2015 roku sprzedano ponad 16 mln  opakowań antydepresantów o wartości prawie 260 milionów złotych. W porównaniu z 2008 r. sprzedaż antydepresantów wzrosła o 35 proc. - to wnioski z danych firmy IMS Health Poland Ltd.

Ale i na innych kontynentach sytuacja nie wygląda lepiej. W samych Indiach z depresją zmaga się 56,6 mln osób, w Chinach 54,8 mln, w USA 17,5 mln. W sumie na całym świecie choruje na depresję 615 mln osób.

 

Dowody świadczące o tym, że serotonina i odpowiedni jej poziom w organizmie jest kluczowa w walce z depresją, zaczęły pojawiać się w latach 70. Nad ich zdobyciem pracował m.in. Ray W. Fuller – chemik, biochemik i mikrobiolog – od 1963 r. zatrudniony w firmie farmaceutycznej Eli Lilly and Company. Trzy lata później w szeregach pracowników korporacji pojawił się chemik Bryan B. Molloy, którego zainteresowanie bardzo szybko wzbudził projekt prowadzony przez Fullera, a mianowicie: poszukiwanie leku na depresję. Operacja ta mogłaby jednak nie zakończyć się sukcesem, gdyby do duetu Fuller-Molloy nie dołączył David T. Wong, przyjęty do Eli w 1971 r.

Pozostało 89% artykułu
Odkrycia Medyczne Stulecia
Regulamin konkursu „100 lat innowacji w polskiej medycynie"
Odkrycia Medyczne Stulecia
Rozwój medycyny zmienił świat
Odkrycia Medyczne Stulecia
Da Vinci i „człowiek żelazne płuco”
Odkrycia Medyczne Stulecia
HCV to jedno z ważniejszych odkryć końca XX w.
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Odkrycia Medyczne Stulecia
Szczepienia – rewolucja w ochronie zdrowia