Leonardo da Vinci sugerował, że nawilżone delikatnie chusteczki, którymi człowiek zakrywałby nos i usta, mogą chronić go przed wdychaniem szkodliwych czynników. Wentylację przerywanym ciśnieniem w połowie XVI wieku opisał natomiast słynny Wesaliusz, uznawany dziś za twórcę nowożytnej anatomii.
Na powstanie pierwszego sprawnego i stosowanego powszechnie respiratora nie trzeba było długo czekać. Wzorując się na projektach da Vinciego i opisach Wesaliusza, urządzenie wspomagające oddychanie, za sprawą francuskiego fizyka i chemika, który nazywał się Jean-François Pilâtre de Rozier, powstało już w XVIII stuleciu. Aż do 1799 r. ten właśnie model wykorzystywany był na potrzeby pruskich górników. To za sprawą Alexandra von Humboldta, niemieckiego podróżnika i przyrodnika, który w latach 1792–1797 pracował właśnie w urzędach górniczych. Respirator stosowany przez pracowników kopalń miał chronić ich płuca przed zanieczyszczeniami i tym samym wpłynąć na zmniejszenie śmiertelności w tej grupie zawodowej.
Zaczęło się w USA
Urządzenie, które miało przejść do historii jako pierwszy powszechny respirator stosowany w medycynie, wyglądało dość upiornie i formalnie nazywało się „respirator generujący podciśnienie". Nieformalnie – „żelazne płuco". Była to duża metalowa skrzynia, w której zamykano całe ciało pacjenta – na zewnątrz wystawała tylko głowa. Zaprojektowali je wspólnie dwaj naukowcy Instytutu Badań Medycznych Rockefellera, instytucji dziś działającej jako prywatny uniwersytet. Byli to Phillip Drinker i Louis Agassiz Shaw Jr.
Zarówno Drinker, jak i Shaw na co dzień pracowali wtedy jako profesorowie higieny przemysłowej w Harvard School of Public Health. W ramach współpracy z Instytutem zajmowali się natomiast rozwojem aparatury resuscytacyjnej. „Żelazne płuco" ich autorstwa zostało użyte po raz pierwszy 12 października 1928 r. w bostońskim Children's Hospital. Pacjentką, której uratowano wówczas życie, była zaledwie ośmioletnia dziewczynka chora na polio. W momencie umieszczenia jej w „żelaznym płucu" była nieprzytomna i – na skutek choroby – niewydolna oddechowo. Dzięki respiratorowi odzyskała przytomność w mniej niż minutę. „Żelazne płuco" zjednało sobie w ten sposób przychylność świata, a seryjna produkcja urządzenia ruszyła jeszcze w 1928 r. W 1931 r. zachwyciły także duńskiego fizjologa i zdobywcę medycznego Nobla z 1920 r. Augusta Krogha. Zachwyciły na tyle mocno, że Krogh po powrocie do Kopenhagi skonstruował pierwszy duński respirator, który od amerykańskiego różnił się m.in. tym, że jego silnik można było zasilać wodą z miejskich wodociągów. Przy czym Krogh to samo urządzenie przygotował także w wersji dla niemowląt.
Kilka lat później własnego „żelaznego płuca" dorobiła się też Wielka Brytania za sprawą Roberta Hendersona, lekarza z Aberdeen. Henderson również widział pracujące w Nowym Jorku urządzenie i zainspirowany tym po powrocie do Szkocji w 1934 r. zbudował własny respirator. I tu również był sukces – miesiąc po tym, jak powstał respirator Hendersona, użyto go do ratowania życia dziesięcioletniego dziecka cierpiącego na polio.