Rozporządzenie określające warunki, które muszą spełnić stomatolodzy, by prowadzić gabinet, który ma kontrakt z NFZ, dwa dni temu rozesłano do konsultacji społecznych.
- Są w nich przepisy nakazujące dentystom od stycznia zatrudnianie dodatkowej osoby do pomocy w gabinecie mówi Andrzej Cisło, członek Naczelnej Rady Lekarskiej.
- W Polsce jest 10 tys. asystentek i higienistek. Samych dentystów, którzy leczą w ramach NFZ - 15 tys. - Wystarczy porównać te cyfry, żeby przekonać się, że kadry po prostu zabraknie - denerwuje się Andrzej Cisło.
Innego zdania jest Ministerstwo Zdrowia. Powołuje się na opinię konsultantów krajowych, którzy wprowadzenie obowiązkowej pomocy w gabinetach popierają, i Towarzystwa Higienistek Stomatologicznych - które tłumaczą, że nie wszystkie osoby wykształcone w tym kierunku mają pracę w zawodzie. - Te dane nie uwzględniają realiów pracy poza dużym miastem, oddalonym od najbliższej szkoły dla higienistek. Młode osoby nie chcą wracać na wieś czy do małego miasteczka do pracy, starsze nie będą już jeździć uzupełniać edukację - mówi Cisło. - Jeśli zabraknie personelu, nie będziemy mogli zawrzeć kontraktów z NFZ. Dostęp pacjentów do bezpłatnego leczenia stomatologicznego, już dziś bardzo zły, będzie jeszcze gorszy - dodaje.
Spór toczy się nawet nie o to, czy w gabinetach powinna być osoba do pomocy, ale o to, jakie wymogi musi ona spełniać. Sami dentyści przyznają, że już teraz korzystają z pomocy dentystycznych.