Bardzo złe wieści płyną z sądu dla wszystkich, którzy przy remoncie czy wykańczaniu nowego mieszkania zmienili jego układ bez zgłoszenia. Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) uznał, że na budowę nawet zwykłych ścian działowych, która powoduje zmianę powierzchni pomieszczeń, trzeba mieć pozwolenie.
Zwykłe dwie ściany
Sprawa na pierwszy rzut oka dotyczyła zwykłego remontu mieszkania w bloku. Schody zaczęły się, gdy z urzędu zainteresował się nim nadzór – Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego (PINB). Kontrola wykazała, że w mieszkaniu wyburzono ściany działowe i zdjęto wszystkie warstwy posadzkowe. To nie spodobało się PINB, który wstrzymał roboty i zobowiązał inwestorkę do przedłożenia szeregu dokumentów. Kobieta przedłożyła dokumentację, ale nic to nie dało.
PINB i tak wydał decyzję o zaniechaniu robót związanych z przebudową mieszkania. Organ odwoławczy ją uchylił, ale PINB na podstawie art. 50a pkt 2 prawa budowlanego nakazał rozbiórkę tego, co wykonano mimo wstrzymania robót: m.in. wylewki i dwóch ścianek wydzielających łazienkę. Urzędnicy tłumaczyli, że do dnia wydania decyzji inwestorka nie mogła bowiem kontynuować żadnych robót.
Kobieta odwołała się od nakazu, a gdy przyniosło to niewielki skutek, poszła do sądu. W pierwszej instancji w kwestii rozbiórki wylewki oraz dwóch ścianek wygrała.
Krakowski WSA uznał, że roboty budowlane, które zrealizowała, tj. 4-cm wylewka betonowa z okładziną podłogową oraz postawienie dwóch ścianek działowych wydzielających łazienkę, nie stanowiły przebudowy. Jak tłumaczył WSA, doświadczenie życiowe wskazuje, że to rodzaj prac powszechnie stosowany i masowo występujący przy remontach mieszkań. Przyjęcie, że stanowi on formę przebudowy budynku i wymaga pozwolenia na budowę czy choćby zgłoszenia, stanowiłoby nadmierny i nieuzasadniony formalizm.