Dla większości Polaków własny dach nad głową, nawet na kredyt, to rzecz warta każdego zachodu. Niestety, inwestycje w nieruchomości z pomocą banku zawsze są obarczone pewnym ryzykiem. A do tego, gdy coś pójdzie nie tak i nieruchomość z hipoteką będzie trzeba szybko sprzedać, może się to okazać zupełnie nieopłacalne podatkowo. Potwierdza to interpretacja indywidualna dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 29 stycznia 2024 r.
Pandemia i inne katastrofy
Sprawa dotyczyła skutków podatkowych sprzedaży zabytkowej nieruchomości. Z wniosku o interpretację indywidualną wynikało, że wpisany do rejestru zabytek został kupiony w 2015 r. przez syna podatniczki na kredyt i z pomocą pożyczki. Kobieta tłumaczyła, że syn chciał wyremontować zabytkową nieruchomość, żeby stworzyć dom dla swojej rodziny, ale też dla niej i męża, czyli rodziców.
Niestety, formalności związane z remontem zabytku ze względu na jego stan i wymogi konserwatorskie zajęły sporo czasu. A – jak podkreśliła podatniczka – w tym czasie sytuacja finansowa i rodzinna jej syna drastycznie się zmieniła. Nie było go stać ani na spłacanie kredytu, ani na kosztowne remonty. To doprowadziło do tego, że syn trzy lata temu, w 2020 r., przekazał jej dom w darowiźnie. Z wniosku wynikało, że w momencie finalizacji umowy obdarowana prowadziła dochodową firmę i mogła pozwolić sobie na dokończenie inwestycji oraz bieżącą spłatę kredytu.
Życie napisało inny scenariusz. Podatniczka wyjaśniła, że tuż po darowiźnie jej sytuacja życiowa również nagle uległa zmianie, bo zachorował jej mąż. Wymagał kosztownego leczenia, a do tego jej firma wpadła w tarapaty przez pandemię i galopującą inflację. Dlatego jedynym wyjściem, żeby zabezpieczyć zabytek przed dalszą dewastacją, jest sprzedaż.
Kobieta wskazała dalej, że w związku z tym musi spłacić kredyt zaciągnięty przez syna. To, co zostanie ze sprzedaży zabytku po uregulowaniu długu w banku, zainwestuje zaś w nieruchomość mieszkalną.