Skargę do SN wniósł rzecznik praw obywatelskich. Dotyczyła ona małżeństwa, które nie płaciło regularnie za mieszkanie komunalne. Dług rósł. Gmina, właścicielka lokalu, wysłała im ostateczne wezwanie do zapłaty. Uprzedziła też o zamiarze wypowiedzenia umowy najmu. I wypowiedziała ją w 2014 r. Małżeństwo wezwano do opuszczenia lokalu w 14 dni od otrzymania wezwania, czego małżeństwo nie zrobiło. W efekcie gmina wniosła do sądu pozew o ich eksmisję.
Sąd rejonowy wezwał pozwanych do stawiennictwa, pod rygorem pominięcia ich zeznań. Wezwał ich też do wskazania, czy którekolwiek z nich jest m.in. osobą bezrobotną, rencistą albo emerytem spełniającym kryteria do świadczenia z pomocy społecznej, osobą obłożnie chorą, niepełnosprawną, sprawującą opiekę i wspólnie zamieszkałą z osobą niepełnosprawną.
Czytaj też: Nowela ustawy covidowej odblokuje eksmisje w przypadku inwestycji publicznych
Małżeństwo nie odbierało jednak przesyłek sądowych i nie brało udziału w postępowaniu sądowym – w ogóle o nim nie wiedzieli. Wszystkie przesyłki pocztowe wróciły do sądu z adnotacją: „Nie odebrano w terminie". Nie stawili się też na rozprawie. Sąd wydał w tej sytuacji wyrok zaoczny. Orzekł eksmisję małżeństwa, ustalając, że nie przysługuje im uprawnienie do lokalu socjalnego.
To zdaniem RPO było karygodne. Uchybienia sądu pozbawiły ochrony przed bezdomnością osobę bezrobotną, legitymującą się orzeczeniem o niepełnosprawności, należącą do grupy szczególnie chronionej prawem przed eksmisją na bruk. Zaniechanie sądu podważyło zaufanie do organów państwa – skoro prawo to może być odbierane jako iluzoryczne.