Josef Fritzl zgwałcił Elisabeth co najmniej 3 tys. razy i był ojcem jej kilkorga dzieci. Ostatniego noworodka spalił w piecu do ogrzewania. Został skazany wyrokiem sądu w St. Pölten na dożywocie. Pokazały to wszystkie światowe telewizje, napisały o tym wszystkie światowe gazety. Austria odetchnęła z ulgą, bo Austria się wstydziła. Ten wstyd trwał tylko kilka dni, tyle ile proces. Ale do dzisiaj toczy się dyskusja na temat „jak to było możliwe?".
Austria wygląda jak raj na ziemi. Kraj piękny, zadbany, kulturalny, uporządkowany, cichy i spokojny. Wiedeń jest stolicą kultury europejskiej, na pewno w dziedzinie muzyki i sztuki secesji w architekturze i malarstwie. Słodka jest też prowincja austriacka – śliczne małe miasteczka i wsie ze strzelistymi wieżami kościółków, ozdobione kwiatami domy, gościnne hoteliki i gospody nad strumykami, gdzie można zjeść pstrąga z białym winem. Uwielbiam tam podróżować i zwiedzać winnice i zabytki Dolnej Austrii. Nie tylko Wiedeń.
Krwawe rysy na wizerunku
Ta sielanka austriacka jednak od czasu do czasu jest wstrząsana strasznymi wiadomościami o odkryciu potwornej zbrodni albo działalności wariata lub zboczeńca. W 2006 r. odkryto porwanie i uwięzienie Nataschy Kampusch przez szaleńca Wolfganga Priklopila. Gdy odbywał się proces potwora z Amstetten Josefa Fritzla, który więził córkę i poddawał zboczonym praktykom seksualnym, i z którą miał siedmioro dzieci, wyszły na jaw nowe okoliczności. Na przykład żona Fritzla mieszkająca z nim w tym samym domu twierdziła, że o niczym nie wiedziała, nawet o tym, kto urodził jej nowych sześcioro wnucząt. I za każdym razem powtarza się to samo – nikt niczego nie widział, nie domyślał się, bo w Austrii ludzie szanują prywatność i nie zaglądają sąsiadom ani do kuchni, ani do sypialni. A jak nawet coś wiedzą, to o tym publicznie nie mówią. Dla świętego spokoju.
Słodka Austria więc trwa przez lata od czasu upadku Cesarstwa Austro-Węgierskiego po I wojnie światowej, w stanie egzystencjalnej hibernacji i w kulcie dla Gemütlichkeit (miłego życia w miłej atmosferze). Austriacy mówią – wielka Austria nie istnieje, wielkie cesarstwo się rozpadło, ale my tu trwamy na naszym małym terytorium pomiędzy Wiedniem a Salzburgiem, mamy naszą muzykę, naszego Mozarta, barokowe klasztory w Krems i Melk, naszą secesję w Wiedniu, czekoladowe torty Sachera i nasze białe wino z lokalnych winnic. I chcemy żyć w spokoju. To dominuje w kontaktach z przeciętnymi Austriakami.
Aż tu nagle Josef Fritzl – skąd się tu znalazł ten potwór? Jeśli bliżej się przyjrzeć historii Austrii XX wieku, to można jednak dowiedzieć się, że potwory rodziły się i działały w Austrii także przed Josefem Fritzlem. Weźmy chociażby hitleryzm, ruch nazistowski III Rzeszy i bardzo znaczącą rolę Austriaków w jej zbrodniach.