W przeddzień czwartkowego ogłoszenia zdobywcy literackiej nagrody Nobla za rok 2022 na pewno wiemy tylko dwie rzeczy: nie dostanie jej wybitny pisarz hiszpański Javier Marías, który zmarł w Madrycie 11 września w wieku 70 lat. Nie zdobędzie jej też Brytyjka Hilary Mantel – zmarła 22 września – autorka m.in. znakomitej, powieściowej trylogii historycznej „W komnatach Wolf Hall”. Obydwa nazwiska przewijały się w czołówce kandydatów.
Innego wieloletniego kandydata do Nobla śmierć minęła o centymetry – to Salman Rushdie, który po zamachu nożownika, odpoczywa na rehabilitacji i przeżywa renesans zainteresowania.
Wyobraźnię wielu ludzi zdominowała również rosyjska inwazja na Ukrainę i wyznaczyła nowe trendy literackiej geopolityki, wskutek czego ludzie Zachodu częściej zaczęli spoglądać w stronę pisarzy i pisarek zza wschodniej granicy Unii Europejskiej. Wśród typów do tegorocznego Nobla pojawiają się takie nazwiska jak Oksana Zabużko czy Serhij Żadan - Ukraińcy świetnie znani w Polsce i masowo czytani w ostatnim półroczu.
Na portalach bukmacherskich listy „typów” zdominowała mieszanka stałych bywalców tego zestawienia, o których przebąkuje się w kontekście Nobla od lat (Ngugi wa Thiong'o, Adonis). Oraz bardziej popularni autorzy i autorki – to oni ożywiają hazardową grę i sprawiają, że nawet osoba średnio rozczytana w literaturze światowej będzie skłonna obstawić jakieś znane sobie nazwisko (np. Michel Houellebecq, Haruki Murakami, Margaret Atwood, Stephen King). Szansę jednak na super-popularnego zwycięzcę są niewielkie. Zwłaszcza w sytuacji, gdy po głębokim kryzysie wizerunkowym oraz instytucjonalnym z lat 2018-2019, Szwedzka Akademia mozolnie odbudowuje swój wizerunek i od 2019 r. nagradza twórców jednoznacznie uznawanych za wybitnych i raczej nie-popowych.
Jeżeli założymy, że gremium stosuje parytety płci i kręgu kulturowego – a są tego wyraźne oznaki – to wychodzi na to, że literackiego Nobla w 2022 r. dostanie kobieta, ale nie z Afryki – bo mieliśmy Abdulrazaka Gurnaha rok temu. Również nie z Ameryki, ani tworząca poezję, bo mieliśmy Louis Glück w 2020 r. Nie będzie to także pisarka z Europy Środkowej, bo już w 2019 r. mieliśmy Olgę Tokarczuk i Petera Handkego, Austriaka ze słoweńskimi korzeniami.