Teraz najważniejsza okazuje się rozmowa o Rosji. „W związku Radzieckim, gdy rozmawia się z jakimś starszym człowiekiem, to okazuje się, że albo on był represjonowany, albo jego ojciec, albo dziadek. Dramatyzm ich losów polegał też na tym, że często ktoś siedział, a potem sam wsadzał; lub odwrotnie: najpierw wsadzał, a potem sam siedział – powiedział Kapuściński – Żaden kraj świata nie ma takiej skali napięcia, jeśli chodzi o historię narodu. Jak potraktować siebie, całą swoją przeszłość – to jest wielki kompleks intelektualistów rosyjskich”.
Młodsi bracia?
Ryszard Kapuściński podkreśla bezprecedensową odwagę najodważniejszych: Anny Achmatowej, Andrieja Płatonowa, Borisa Pasternaka, Osipa Mandelsztama. Ale nawet oni w żaden sposób nie zwrócili uwagi „kiedy obok nich dokonywał się holocaust milionów ludzi na Ukrainie”.
Kapuściński podkreśla: „Z formalnego punktu widzenia każdy z nich mógł – bo to mogli zrobić – wsiąść w pociąg, pojechać do Kijowa albo Charkowa i dać świadectwo, próbować coś zapisać. Ale w ich twórczości nie ma śladu czegoś takiego”. Ukraińcy, jak się okazuje, są wciąż protekcjonalnie traktowanymi „młodszymi braćmi” Rosjan. Efekty obserwujemy.
Czapliński spytał, jak przebiega wielki kryzys narodowościowy republik radzieckich. Odpowiedź Kapuścińskiego stała się ponownie trafna: „Przebiega w ogromnej temperaturze, napięciu i jest właściwie nierozwiązywalny”. Jednym z powodów jest to, że klasa biurokratyczna, owa radziecka nomenklatura, jak podawał Kapuściński w rozmowie, liczy ponad 20 milionów i kultywuje model homo sovieticus.
Na Ukrainie to się zmieniło i w rozmowach o jej historii kluczowy temat stanowi wielki głód, który kosztował życie do 20 milionów ofiar. Kapuściński mówi: „Rozmawiałem z kobietą (…). Ta pani urodziła dziesięcioro dzieci, z czego sześcioro umarło z głodu przy niej, na jej rękach”. To część historii Ukrainy w ZSRR.