Ta płyta The Rolling Stones jest kojarzona głównie z nieśmiertelnym hitem „Angie", ale biorąc pod uwagę, że ukazała się po serii klasycznych już dziś albumów z bluesowo-jamowym „Exile On Main Street" z 1972 r. – Stonesi wyszli rok później ze studia nagraniowego obronną ręką.
Czasy nie były łatwe, bo światową scenę zdominował bliski popu, kiczowaty glam rock, a i Stonesi byli w poniewierce. Z powodu niekorzystnego systemu podatkowego emigrowali z Anglii na południe Francji, stamtąd jednak musieli uciekać przed policją z powodu narkotyków. Jak wspominał Keith Richards, dziewięć państw nie chciało go widzieć w swoich granicach, a Szwajcaria nudziła go. Spokój można było znaleźć tylko na Jamajce.
Za stołem producenckim zasiadł ponownie Jimmy Miller, architekt brzmienia zespołu od czasu przełomowego „Beggars Banquet" z 1968 r. Basista Billy Wyman brał udział jedynie w nagraniu trzech z dziesięciu piosenek, ale reszta grupy była w olimpijskiej formie, wspomagana przez znakomitych pianistów: Iana Stewarta, Billy'ego Prestona i Nicka Hopkinsa.
Sprawdzone tricki
Oprawa płyty i jej tematy czerpały z arsenału sprawdzonych tricków grupy. Okładka zaprojektowana przez Raya Lawrence'a wpisywała się w biseksualny wizerunek Micka Jaggera, pokazując go w żółtej szyfonowej woalce jako Katharine Hepburn w „Afrykańskiej królowej". Na plakacie wszyscy muzycy solidarnie owinęli się szyfonem.
Gdy przyjrzeć się bliżej Jaggerowi, można zauważyć, że jego głowa jest rogata, co współgra z otwierającym album „Dancing with Mr. D". Tytułowy taniec odbywa się na cmentarzu, pociągająca partnerka zaś o aksamitnym spojrzeniu okazuje się kościotrupem. Szatańskimi rekwizytami są ponadto trucizna, węże i pająki.