Czekał na nią cały zespół i widownia. W momencie, kiedy zgodnie z planem, miał się rozpocząć spektakl, Jan Englert musiał go odwołać. Aktorka brała wtedy udział w Dwójkowym programie „Bitwa na głosy", gdzie występowała w roli jurora.
W niedzielę 10 kwietnia Grażyna Szapołowska zagrała w „Tangu", ale w wyniku zaistniałych okoliczności, została zwolniona przez dyrektora Jana Englerta.
Prezes ZASP Olgierd Łukaszewicz powiedział „Rz", że popiera dyrektorów, którzy w prawny sposób oczekują od aktorów uzgadniania planów zawodowych poza instytucją, dopasowując je do repertuaru macierzystej sceny. Grażyna Szapołowska nie odpowiedziała na prośbę „Rz" o komentarz.
Rz: Minister kultury Bogdan Zdrojewski zapowiedział tydzień temu na łamach „Rz", że proponowana przez niego nowelizacja ustawy o działalności kulturalnej, będzie ściśle regulować tryb wydawania zgody dyrektora teatru na występy aktora poza macierzystą instytucją. Dodał jednak, że pozwala na to również obecna ustawa. Jak to wygląda w praktyce?
Jan Englert: Pracuję w teatrze 47 lat, z czego 40 jako aktor, a nie urzędnik państwowy, i nigdy nie podejmowałem dodatkowej pracy bez zgody dyrekcji. Taki jest obyczaj teatralny. Tę kwestię rozstrzyga regulamin, obowiązujący również w Teatrze Narodowym. Pracowników obowiązuje też Kodeks Pracy, w którym jest paragraf wspominający o działaniu na szkodę instytucji. Chodzi o to, że prowadząc teatr repertuarowy, mając w zespole kilkadziesiąt indywidualności aktorskich, trzeba godzić różne interesy. Nie zawsze jest to możliwe i bywa, że ktoś może czuć się pokrzywdzony. Generalnie jednak jestem znany z empatii i idę aktorom na rękę, bo sam czuję się jednym z nich. Do tej pory nie miałem większych kłopotów.