Tomasz Stańko: Historia życia w kilku nutach

Nowy album Tomasza Stańki i jego kwartetu będzie prawdopodobnie ostatni z tak nastrojową muzyką.

Publikacja: 28.03.2017 18:21

Tomasz Stańko rzadko pozwala się sfotografować prywatnie, w swoim domu.

Tomasz Stańko rzadko pozwala się sfotografować prywatnie, w swoim domu.

Foto: Rzeczpospolita, Marek Dusza

Choć światowa premiera płyty „December Avenue" została wyznaczona przez wydawcę – ECM Records – na 31 marca, to fani, którzy w minioną sobotę dotarli na spotkanie z mistrzem do warszawskiego Empiku Nowy Świat, mogli nabyć album sześć dni przed premierą.

Szczęśliwcy już cieszą się więc muzyką Tomasza Stańki i jego New York Quartet. Delektują brzmieniem instrumentów, bowiem album został zrealizowany z troską o uchwycenie naturalnej aury studia.

Tomasz Stańko zwraca na to baczną uwagę, podobnie zresztą jak producent albumu i szef ECM Records Manfred Eicher. Tym razem Polak zagrał razem ze swoimi nowojorskimi muzykami: kontrabasistą Reubenem Rogersem, pianistą Davidem Virellesem i perkusistą Geraldem Cleaverem.

– Album nagrywaliśmy na początku czerwca ubiegłego roku w pięknym Studiu La Buissonne położonym na wsi, na południu Francji – powiedział Tomasz Stańko w rozmowie z „Rzeczpospolitą" na długo przed premierą. – Lubię to studio, jest wygodny hotel, świetny reżyser Gérard de Haro, spokojna atmosfera. Tam powstały wcześniej moje płyty „Lontano" i „Dark Eyes".

Poetycka przenośnia

Na „December Avenue" jest 12 utworów, głównie balladowy repertuar, tylko kilka z nich to energetyczne nagrania.

– Jestem bardzo zadowolony z tej płyty i z całego zespołu – podkreśla Stańko – wszyscy dali naprawdę świetne solówki, uwielbiam ich słuchać i grać z nimi. Gerald Cleaver to niesamowity perkusista, jest europejski jak Edward Vesala i amerykański jak Billy Higgins, ma czarny, rozkołysany swing, rzadko kto tak gra. Kontrabasista Reuben Rogers doskonale pasuje do tej muzyki, a David Virelles jest po prostu moim pianistą. Lubię ten album, myślę, że to mój ostatni z tak nastrojową muzyką, doprowadziłem tę formułę do końca, nie można już lepiej. Muszę zrobić coś innego.

Tytuł „December Avenue" pojawił się półtora roku temu i był nazwą specjalnego wieczoru BMW Jazz Club w Teatrze Wielkim Operze Narodowej. Tomasz Stańko był gwiazdą i gospodarzem tego koncertu.

– „December Avenue" to poetycka przenośnia związana z datą koncertu i zarazem tytuł mojej kompozycji, którą zagramy na początek i na koniec wieczoru ze wszystkimi wykonawcami – powiedział wtedy „Rz". – Grywałem ten utwór wcześniej, ale nie miał tytułu.

Przypomniany temat doskonale wpasował się w nowy i odświeżony repertuar płyty, na której starsze kompozycje zyskały nowe aranżacje. Są tu utwory „Ballad For Bruno Schulz", „Yankiel's Lid" i „Ulica krokodyli" z albumu „Polin" wydanego przez Muzeum Historii Żydów Polskich.

Nową płytę otwiera ujmujący refleksyjnym nastrojem utwór „Cloud". Na całym albumie dominuje liryzm trębacza patrzącego w przyszłość z perspektywy artysty grającego w młodości muzykę Komedy i free-jazz. Jednak dopiero ktoś tak dojrzały i doświadczony jak Stańko potrafił w kilku nutach zawrzeć uczucia i doświadczenia swojego życia, których opowiedzenie zajęłoby innym kilka lat.

Sztuka syntezy

Do perfekcji opanował sztukę syntezy, czym silnie inspiruje o wiele młodszych członków swojego kwartetu. Na tej płycie daje im więcej swobody niż kiedykolwiek wcześniej. Tak jak niegdyś Miles Davis, tak teraz on jednym dźwiękiem potrafi skierować muzykę na nowe tory.

Warto przy okazji podkreślić, że ECM Records reklamuje go w USA jako „polskiego Milesa" i poświęca uwagę nie mniejszą niż Keithowi Jarrettowi.

Album „December Avenue" przypomina nastrojem wcześniejszy „Suspended Night" nagrany z polskimi jazzmanami. Kiedy wtedy zapytałem Stańkę o inspiracje dla jego kompozycji, zaoponował:

– Nie nazwałbym ich kompozycjami. Bardziej czuję się malarzem lub poetą niż kompozytorem. Ponieważ operuję dźwiękami, więc korzystam z warsztatu kompozytorskiego, ale piszę tylko szkice utworów do improwizowania w nastroju, jaki mi akurat odpowiada. Z punktu widzenia techniki kompozytorskiej są to bardzo proste środki, organizują muzykę, nadają jej porządek, pomagają improwizować. Daję dużo swobody zespołowi. Potrzebuję muzyków, którzy potrafią to wykorzystać, ale i nie przegadać muzyki.

Sztuka zdaniem Tomasza Stańki w ogóle powinna być prosta.

– My, jazzmani – mówi – mamy tendencję do chwalenia się umiejętnościami. Ja jestem oszczędny i uważam to za swoją zaletę. Grając za dużo, można stracić kontrolę nad dramaturgią muzyki. Stanie się zbyt monotonna.

Jedenaście albumów

Te idee przyświecają mu od pierwszej płyty wydanej przez ECM w 1976 roku. „Balladyna" jest ceniona nawet przez amerykańskich jazzmanów, szczególnie trębaczy. Później w nagraniach nastąpiła przerwa aż do 1994 roku, kiedy ukazała się „Matka Joanna". W sumie Tomasz Stańko nagrał dla ECM 11 albumów studyjnych i bardzo ceni sobie tę współpracę.

– Manfred Eicher prowadzi wytwórnię, nagrywając niezwykle wyrafinowaną muzykę – podkreśla Tomasz Stańko. – Tylko tym się zajmuje, z dochodów płaci muzykom. Nie dostaje żadnych dotacji. Lecz kiedy zbierze się wszystkich fanów z całego świata zainteresowanych muzyką, jaką on wydaje, to okazuje się, że jest to rzesza, która pozwala utrzymać firmę i jej markę. To wielkie osiągnięcie Manfreda, ale i zasługa kultury, która pozwala na wielorakie i mocne eksperymenty. Jeśli mają wysoką jakość, ludzie to kupią.

Choć światowa premiera płyty „December Avenue" została wyznaczona przez wydawcę – ECM Records – na 31 marca, to fani, którzy w minioną sobotę dotarli na spotkanie z mistrzem do warszawskiego Empiku Nowy Świat, mogli nabyć album sześć dni przed premierą.

Szczęśliwcy już cieszą się więc muzyką Tomasza Stańki i jego New York Quartet. Delektują brzmieniem instrumentów, bowiem album został zrealizowany z troską o uchwycenie naturalnej aury studia.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Muzeum Narodowe w Poznaniu otwiera Studyjną Galerię Sztuki Starożytnej
Kultura
Dzieło włoskiego artysty sprzedane za 6 mln dolarów. To banan i taśma klejąca
Kultura
Startuje Festiwal Niewinni Czarodzieje: Na karuzeli życia
Kultura
„Pasja wg św. Marka” Pawła Mykietyna. Magdalena Cielecka zagra Poncjusza Piłata
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kultura
Pawilon Polski na Biennale Architektury 2025: Pokażemy projekt „Lary i penaty"