Przed komisją, która docieka, dlaczego służby i instytucje państwa dopuściły do największej afery ostatnich lat, zeznawał w czwartek Andrzej Seremet, będący w kluczowym czasie prokuratorem generalnym.
O aferze dowiedział się – jak mówił – od szefa ABW w 2012 r., gdy Amber Gold działała już od trzech lat. Z premierem Donaldem Tuskiem o sprawie rozmawiał, gdy stała się ona głośna, pod koniec sierpnia 2012 r. – Był mocno poirytowany, krytycznie wyrażał się o działalności służb, w tym prokuratury – stwierdził Seremet.
O zatrudnieniu syna Tuska w należących do Amber Gold liniach lotniczych OLT Express mieli nie rozmawiać.
Dlaczego gdańska prokuratura wykazała rażącą bezczynność w ściganiu twórców piramidy finansowej? – Istotą nieudolności był brak właściwego nadzoru nad śledztwem – mówił Seremet i przekonywał, że nie miał „wystarczających narzędzi", by coś zrobić. Zdaniem posłów mógł jednak np. od razu przenieść śledztwo, jak zrobił choćby w sprawie więzień CIA.
Czy prezes Amber Gold korzystał z parasola ochronnego? – Nie dostrzegałem żadnych przesłanek, które mogłyby doprowadzić do konkluzji, że są tu jakieś relacje osobiste czy jakiekolwiek, które powodowałyby ochronę P. – odparł Seremet.