Kolejna grupa najemników grozi zaprzestaniem walk dla Rosji

Pod koniec sierpnia Ukraina oświadczyła, że w końcu udało jej się przebić pierwszą linię obrony Rosji po odbiciu małej wioski Robotyne na południu Ukrainy. Ten kluczowy postęp zbiegł się z groźbą ze strony rosyjskiej grupy najemników zaprzestania walk i może być oznaką narastania nastrojów antykremlowskich.

Publikacja: 04.09.2023 23:01

Najemnicy z grupy Rusich

Najemnicy z grupy Rusich

Foto: Telegram/Rusich

amk

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 558

Choć malutka wioska Robotyne, licząca przed wojną niecałe 500 mieszkańców, sama w sobie może mieć niewielkie znaczenie, leży przy strategicznej drodze prowadzącej do okupowanego przez Rosję węzła drogowo-kolejowego Tokmak. Stamtąd kolejna droga prowadzi do kluczowego miasta Melitopol, które przed bezprawną aneksją Krymu przez Rosję w 2014 roku było znane Ukraińcom jako „brama” na półwysep. Zeszłotygodniowe zwycięstwo było zatem ważnym postępem dla Ukrainy.

Jednak zaledwie kilka dni wcześniej bojownicy z Rusich, małej rosyjskiej neonazistowskiej grupy paramilitarnej stacjonującej na linii frontu Robotyne, zagrozili złożeniem broni – co mogło przyczynić się do dotkliwych strat Rosji na tym obszarze.

Oficjalnym powodem groźby złożenia broni, jak wyjaśnili członkowie Rusich w oświadczeniu z 25 sierpnia w Telegramie, był fakt, że jeden z czołowych dowódców i członków założycieli grupy, Jan Pietrowski, został zatrzymany w Finlandii i groziła mu ekstradycja na Ukrainę, a władze Rosji nic nie robią, aby go uwolnić.

Czytaj więcej

W Finlandii aresztowano rosyjskiego neonazistę, członka Grupy Wagnera

Pietrowski, posiadający podwójne obywatelstwo rosyjsko-norweskie, w 2014 r. był współzałożycielem Rusich, która powstała, aby wziąć udział w rosyjskiej okupacji Donbasu. Grożą mu różne zarzuty związane z terroryzmem na Ukrainie, a w przypadku ekstradycji grozi mu kara od 15 do 20 lat więzienia.

W serii wiadomości przechwyconych  w ramach projektu badawczego Antifascist Europe członkowie Rusich wyrazili frustrację z powodu traktowania ich przez władze rosyjskie.

„Jeśli kraj nie może chronić swoich obywateli, dlaczego obywatele powinni chronić kraj?” zapytał jeden z nich.

Nie ma oficjalnego potwierdzenia – ani od Rusich, ani od rosyjskiego ministerstwa obrony – że grupa rzeczywiście zaprzestała walki.

Ekspert: Najemnicy szukają pretekstu

Według Jeffa Hawna z  waszyngtońskiego zespołu doradców New Lines Institute i eksperta w sprawach rosyjskiej armii, byłby to wiarygodny scenariusz.

- Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że najemnicy złożyli broń, co prawdopodobnie przyczyniło się do upadku Robotyne - powiedział Hawn. Dodał, że Rosji tak brakuje bojowników, że nie może zastąpić jednostek, które się poddają. Hawn zastrzegł, że prawdopodobnie „przez lata” nie dowiemy się, co naprawdę się wydarzyło.

Czytaj więcej

Putin chce przejąć kontrolę nad imperium najemników Grupy Wagnera

Hawn powiedział, że przyczyna buntu  jest prawdopodobnie nie tyle związana z zatrzymaniem przywódcy grupy, ile z ogólną utratą motywacji wśród rosyjskich bojowników najemnych w połączeniu z rosnącą niezdolnością Moskwy do utrzymania ich pod kontrolą.

- Ci goście prawdopodobnie szukają tylko pretekstu, aby uciec – powiedział. - Rozumieją, że Ukraina nie zamierza się tak po prostu załamać i poddać.

Po śmierci Progożyna Moskwa ma problem z kontrolą najemników

Sytuację grup paramilitarnych dodatkowo skomplikowała stłumiona próba buntu Grupy Wagnera w czerwcu i śmierć ich przywódcy Jewgienija Prigożyna pod koniec ubiegłego miesiąca.

Hawn wyjaśnił, że pod przywództwem Prigożyna Grupa Wagnera przez długi czas służył jako narzędzie organizacyjne dla innych rosyjskich grup najemników działających na Ukrainie. Prigożin wypracował także zasadę dobrego płacenia najemnikom i to w dolarach – zasadę, która rozprzestrzeniła się na inne bojówki.

Śmierć Prigożyna i  jego prawej ręki Dmitrija Utkina w katastrofie lotniczej 23 sierpnia  również zniszczyła całą strukturę władzy  zbudowaną na powiązaniach i zdolności do dowodzenia „bandytami i przestępcami” walczącymi jako najemnicy.

- Nie ma takiej osoby jak Prigozhin, która obecnie ma wolę lub możliwość bezpośredniego rzucenia wyzwania rządowi – powiedział Hawn. Stwierdził, że skoro przywódca Grupy Wagnera zniknął z pola widzenia, Moskwie jeszcze trudniej będzie kontrolować kilkanaście lub więcej grup bojówek znajdujących się na Ukrainie.

Choć malutka wioska Robotyne, licząca przed wojną niecałe 500 mieszkańców, sama w sobie może mieć niewielkie znaczenie, leży przy strategicznej drodze prowadzącej do okupowanego przez Rosję węzła drogowo-kolejowego Tokmak. Stamtąd kolejna droga prowadzi do kluczowego miasta Melitopol, które przed bezprawną aneksją Krymu przez Rosję w 2014 roku było znane Ukraińcom jako „brama” na półwysep. Zeszłotygodniowe zwycięstwo było zatem ważnym postępem dla Ukrainy.

Pozostało 90% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany