Władimir Putin usunął całe dowództwo grupy Zachód, która przegrała z Ukraińcami pod Charkowem. Na ich miejsce przyjechali generałowie z Doniecka. Ale nie są w stanie obecnie zorientować się, kim dowodzą i gdzie jest front.
Ukraińska ofensywa zamieniła się w serię starć wokół miejscowości bronionych przez Rosjan. Poza tymi umocnionymi punktami oporu prawdopodobnie nikogo nie ma, przynajmniej na razie. Z terenów okupowanych informują bowiem o ucieczce policjantów, kolaborantów oraz wojska.
Czytaj więcej
– Od trzech dni nad budynkiem administracji w Kreminnej wisi nasza flaga. Miasto jest całkowicie puste: ani policji, ani prokuratury, ani wojskowej komendantury. Flagi nikt nie zdejmuje, co świadczy o tym, że nie ma tam wojska, kolaborantów. Wszyscy uciekli – opisywał sytuację w okupowanym obwodzie ługańskim szef jego ukraińskiej administracji Serhij Hajdaj.
Jednocześnie rosyjska armia cały czas naciskana jest przez Ukraińców na zachód od Dniepru, gdzie porzuca kolejne miejscowości. Cofa się jednak powoli, nie przypomina to panicznej ucieczki spod Charkowa. W Moskwie rośnie irytacja na prezydenta, który w lutym chciał w trzy dni wygrać wojnę z Ukraińcami.
Więcej w środowym wydaniu „Rzeczpospolitej” i na www.rp.pl