By użyć polskiego przykładu, Kamali Harris nie udało się przeprowadzenie manewru, który w polskich warunkach wykonał Donald Tusk. Duża część wysiłku Tuska, od momentu gdy doszedł do władzy w Polsce, polegała na tym, by rozbroić narrację swoich przeciwników. O co PiS oskarżał Tuska? O to, że nie dba o interesy Polaków, że za nic będzie miał rozwój Polski, że dbać będzie o to, by lepiej rozwijały się firmy niemieckie niż polskie, że będzie przedkładał unijne zasady dotyczące migracji nad obawy Polaków i wpuści do kraju setki tysięcy nielegalnych migrantów – szczególnie tych, których nie chcą bądź nie mogą przyjąć Niemcy. W prawicowej narracji niechętnej migrantom najgorszą kategorią są migranci, których nawet nie chcą Niemcy.
Spór kulturowy jako nowa oś polityczna
W istocie to, co jest istotą sporu politycznego w USA, jest też niezwykle silnie obecne w Polsce, coraz mocniej definiując główny podział. I dokładnie to staje się nową osią sporu w Europie, windując takie partie jak AfD, Zjednoczenie Narodowe Le Pen, Braci Włochów Giorgii Meloni, Fidesz Orbána i wiele innych. Jedni nazywają to sporem liberalnej demokracji z narodowym populizmem, inni sporem globalistów z lokalistami, jeszcze inni sporem „ludzi zewsząd” z „ludźmi skądś”. Ewidentnie główny podział na Zachodzie jest dziś sporem kulturowym. Z jednej strony mamy pozostałości obozu lewicowego i liberalnego, który jest otwarty na migrację, na dalszą emancypację mniejszości (społecznych, seksualnych, religijnych czy kulturowych), uważając, że postęp społeczny sprzyja rozbijaniu starych struktur, które wspierały nierówności i dyskryminację. Tę agendę przyjął też w USA największy biznes, globalne korporacje, odpokutowując winy po wielkim kryzysie przez zaangażowanie w walkę na rzecz ochrony klimatu, zrównoważonego rozwoju i polityki równościowej.
Ta strona wciąż widzi korzyści w globalizacji, która z jednej strony doprowadziła do zakorzenienia na całym świecie liberalnego ładu, ale z drugiej wymiotła produkcję z wielu krajów rozwiniętych. W dodatku przedstawiciele tej strony wcale nie odczuwają potrzeby zakorzenienia w jakichś silnych tożsamościach, wspólnotach. Znacznie wyżej cenią sobie indywidualizm i kosmopolityzm. Narodowy populizm, prawicowa polityka tożsamości czy altprawica – jakkolwiek to nazwiemy – stoi dokładnie na przeciwstawnym biegunie. Wypowiada się w interesie nie abstrakcyjnych wartości, ale konkretnych wspólnot i grup, które uważają się za ofiary gwałtownych przemian społecznych i kulturowych ostatnich lat.
Strategia Donalda Tuska wobec rosnących obaw społecznych
To, co w ostatnich miesiącach robi Donald Tusk, to wszelkimi siłami nie dać się zepchnąć na te kosmopolityczne i globalistyczne pozycje. Tusk nie zawstydza mas, które boją się skutków niekontrolowanej migracji, że są ksenofobami, ale obiecuje im, że zapanuje nad nielegalnym napływem przybyszów. I ogłasza – a nawet załatwia to z Brukselą – że zawiesi prawo do składania wniosku o azyl tych, którzy siłą szturmują naszą granicę od strony Białorusi. Lęki przed zagrożeniem ze Wschodu chce leczyć nie tylko programem zbrojeń, ale budową murów i umocnień jeszcze wyższych niż te, które proponowali populiści. A równocześnie cały czas przekonuje, że walczy z populizmem, że chce ocalić liberalną demokrację i europejski ład.