Michał Kolanko: Pyrrusowe zwycięstwo koalicji w sprawie Pauliny Matysiak

W Sejmie tym razem nie było zaskoczeń. Koalicja rządząca odwołała Paulinę Matysiak z Komisji Infrastruktury. Nie było tym razem wiralowych momentów, w przeciwieństwie do nieudanej próby tydzień temu. Ale jest też poczucie, że zwycięstwo w tej sprawie jest tylko pyrrusowe.

Publikacja: 10.10.2024 18:24

Michał Kolanko: Pyrrusowe zwycięstwo koalicji w sprawie Pauliny Matysiak

Foto: PAP/Paweł Supernak

Pierwsza próba odwołania posłanki z Kutna – zawieszonej od końca czerwca w prawach członka klubu Lewicy oraz w prawach członka partii Razem – w ubiegłym tygodniu nie powiodła się z powodu braku kworum. Niepowodzenie to efekt akcji posłów PiS i Konfederacji, którzy wyciągnęli karty do głosowania.

Wiralem stało się wtedy zdjęcie Matysiak klaszczącej w rytm okrzyków „CPK! CPK! CPK” z prawej strony sali po głosowaniu (tuż obok siedział wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z dość kwaśną miną). Koalicja rządząca dopięła swego w czwartek. Nadal bez przekonującego wyjaśnienia całego pomysłu. Ale nie tylko to sprawia, że „zwycięstwo” w tej sprawie jest tylko pyrrusowe. 

Biegnie czas ultimatum postawionego Paulinie Matysiak

Wyrzucenie Pauliny Matysiak z komisji zajmującej się sprawami, w których posłanka specjalizuje się od lat, nie sprawia, że posłanka z Kutna nie będzie mogła wcale w jej posiedzeniach uczestniczyć. Tak to nie działa, bo posłanka nadal będzie mogła brać w nich udział i się wypowiadać. I sama to już w czwartek zapowiedziała.

Czytaj więcej

Paulina Matysiak: Lewica nie musi być przyspawana do liberałów

Całość ma być pewnym symbolem, chociaż postronnemu widzowi czy obserwatorowi polityki może być trudno zrozumieć, czego konkretnie – chyba że należy akurat do przedstawicieli najbardziej zagorzałych zwolenników politycznej polaryzacji i zasady, że PiS musi być otoczony totalnym kordonem sanitarnym. Pod tym względem wielu byłych już chyba kolegów Matysiak z klubu Lewicy nie ustępuje wcale radykalnym zwolennikom Platformy. Byłym, bo biegnie czas ultimatum postawionego Matysiak przez Nową Lewicę i partię Razem: albo wycofanie się ze stowarzyszenia „Tak dla Rozwoju” tworzonym z Marcinem Horałą, albo dalszy byt w klubie i partii. Na to się jednak nie zanosi w tym momencie. Można się spodziewać, że prędzej czy później w tym roku ten swoisty pat zostanie przecięty, a Matysiak zostanie posłanką niezrzeszoną, poza partią i klubem. 

Paulina Matysiak 2025? 

W świecie sprzed kilkunastu lat – gdy internet nie odgrywał takiej roli jak teraz – los posłanki z Kutna poza partiami politycznymi byłby marny. Teraz jednak reguły gry zmieniły się radykalnie. Politycy uniezależniają się od mediów i tworzą własne – bez kontroli swoich partyjnych szefów.

Czytaj więcej

Paulina Matysiak: nie wykluczam kandydowania w wyborach prezydenckich

W czerwcu tego roku na łamach „Rzeczpospolitej” autor niniejszych słów postawił tezę, że długoterminowo zawieszenie czy nawet wyrzucenie Matysiak z klubu i partii tylko ją wzmacnia. Nie minęło kilka miesięcy, a szereg znanych komentatorów i osób publicznych podkreśla, że Matysiak powinna rozważyć start w wyborach prezydenckich w przyszłym roku.

I to druga warstwa, w której zwycięstwo nad Matysiak koalicji rządzącej czy nawet jej „kolegów i koleżanek” z Lewicy jest pyrrusowe. Jeśli Matysiak umiejętnie rozegra swoje karty – nawet bez startu w wyborach prezydenckich – to i tak długoterminowo będzie tylko zyskiwać. Na jej korzyść działa trwająca zmiana pokoleniowa w polityce i radykalne zmiany w świecie mediów. W 2025 roku świat nie będzie niemal wcale przypominać tego z 2005 roku. A czas bywa potężnym sprzymierzeńcem – nie tylko w polityce. Jeśli oczywiście Matysiak wystarczy determinacji i politycznej intuicji na swojej ścieżce. 

A co z koalicją i Lewicą jako taką? Wyrzucenie z komisji posłanki Matysiak zbiegło się z kolejną rundą sporów o składkę zdrowotną w samej koalicji, wątpliwościami w sprawie mieszkania wiceministra Myrchy i jego małżonki, informacjami RMF o tym, że podwyżki kwoty wolnej jednak nie będzie. Rok po wyborach, które miały zmienić wszystko, to klimat, który trudno dla samej koalicji nazwać bardzo korzystnym.   

Pierwsza próba odwołania posłanki z Kutna – zawieszonej od końca czerwca w prawach członka klubu Lewicy oraz w prawach członka partii Razem – w ubiegłym tygodniu nie powiodła się z powodu braku kworum. Niepowodzenie to efekt akcji posłów PiS i Konfederacji, którzy wyciągnęli karty do głosowania.

Wiralem stało się wtedy zdjęcie Matysiak klaszczącej w rytm okrzyków „CPK! CPK! CPK” z prawej strony sali po głosowaniu (tuż obok siedział wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z dość kwaśną miną). Koalicja rządząca dopięła swego w czwartek. Nadal bez przekonującego wyjaśnienia całego pomysłu. Ale nie tylko to sprawia, że „zwycięstwo” w tej sprawie jest tylko pyrrusowe. 

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Jak Kinga Gajewska wydzwaniała do mnie po krytycznym komentarzu
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha kombinują jak typowy Polak. I w tym właśnie problem
Komentarze
Tomasz Pietryga: Miłość była w powietrzu
Komentarze
Estera Flieger: Nauka nie zatrzęsie koalicją, ale środowisko nie odpuszcza
Komentarze
Estera Flieger: Lewica wyłożyła się na sztucznej inteligencji. A wystarczyłoby trochę wyobraźni