Dobrze, że po latach uciekania od historii i pamięci, co dziś można określić jako niemowlęcą chorobę III RP, w środowisku liberalnym i młodej lewicy patriotyzm przestał się kojarzyć przede wszystkim z nacjonalizmem, a politycy wszelkiej maści nauczyli się po niego sięgać, rozumiejąc potrzebę umacniania narodowej wspólnoty. Kolejnym przykładem tej zmiany, po morzu biało-czerwonych flag na marszu 4 czerwca, jest najnowszy spot Platformy Obywatelskiej przygotowany na rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego z hasłem „Wywieś flagę, uczcij Bohaterów!”.
Spot tym bardziej celny, że buduje międzypokoleniową więź – symbolicznie zestawia wypowiedzi dwojga powstańców, Haliny Dziatko i Zbigniewa Rylskiego, z tym, jak biało-czerwone barwy rozumieją młodzi Polacy. A takiej więzi bardzo dziś nam potrzeba, w końcu to młodzi muszą przejąć pałeczkę w sztafecie pokoleń, jaką nieuchronnie staje się pamięć o powstaniu. W przyszłym roku czeka nas w końcu ostatnia okrągła rocznica jego wybuchu, której doczekają jeszcze żyjący powstańcy. Będziemy ją obchodzić na szczęście już po serii najważniejszych wyborów – parlamentarnych i samorządowych – jest więc szansa, że łatwiej nam będzie się tego dnia zjednoczyć.
Czytaj więcej
Powstańcy zawsze mówią, że Polacy powinni być razem, szczególnie elity – uważa Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Na razie wydaje się, że to nie wchodzi w grę. Bo skoro historia i pamięć świetnie nadają się do umacniania wspólnoty, to można z nich korzystać także po to, by umacniać podziały na „my” i „oni”. Dlatego naiwnością byłoby sądzić, że 1 sierpnia będzie inaczej i na dwa miesiące przed wyborami politycy – zresztą wszystkich opcji – oszczędzą nam żenujących spektakli z instrumentalizowaniem tragicznej historii Powstania Warszawskiego. Choć obawiam się, że z jeszcze większym upolitycznieniem pamięci możemy mieć do czynienia już we wrześniu przy okazji hucznego otwarcia Muzeum Historii Polski, wprawdzie wciąż będącego w powijakach, ale oddawanego na siłę przed wyborami.