Sztandarowy program poprzedniego gabinetu, zapowiedziany w tzw. drugim exposé premiera Donalda Tuska, zostanie ostro zmodyfikowany. Rząd Ewy Kopacz chce już w kwietniu zmienić jego model biznesowy.
Do tej pory program opierał się na dwóch filarach: spółce Polskie Inwestycje Rozwojowe (PIR) i państwowym Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK). Teraz, jak dowiaduje się „Rzeczpospolita", praktycznie zostaną one połączone.
Powołany dwa lata temu specjalnie do udziału w „Inwestycjach polskich" PIR miał się angażować kapitałowo w projekty. Razem z inwestorami prywatnymi miał powoływać spółki celowe, a projekty miały być finansowane m.in. kredytami i gwarancjami udzielanymi przez BGK. W tym celu bank został dokapitalizowany przez Ministerstwo Skarbu Państwa. Założono, że dostanie do 10 mld zł. Chodziło głównie o wsparcie inwestycji infrastrukturalnych, szczególnie samorządowych. Inwestycje miały objąć takie branże, jak energetyka, wydobycie i przesył gazu, zagospodarowanie złóż łupkowych, infrastruktura drogowa i kolejowa, a także utylizacja odpadów. Program od początku był jednak krytykowany, bo długo trwało tworzenie spółki PIR i powoływanie jej władz, a także selekcja projektów.
– Ten program po prostu nie działa, więc rząd się z niego wycofuje – ocenia Mirosław Gronicki, były minister finansów. Wskazuje na niewielką liczbę uruchomionych projektów. Z kolei prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club, zauważa, że program został już rok temu zrecenzowany przez jednego z ministrów. Na nagraniu rozmowy byłego szefa resortu spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką ten pierwszy mówi o programie: „ch..., d... i kamieni kupa".
– To niesprawiedliwa ocena, bo jednak sporo udało się zrobić. Krytycy tego nie zauważają – mówi nam wysoki rangą urzędnik resortu skarbu. – Nie wycofujemy się z programu, lecz dynamizujemy jego część kapitałową, czyli PIR – twierdzi. Przypomina, że do dziś zawarto umowy na realizację projektów wartych 23 mld zł.