Strategia strachu. Nieumiejętnie wdrożona polityka migracyjna szkodzi Polsce

Przedstawiciele biznesu przyznają, że bez imigrantów polska gospodarka będzie cierpieć. Jednak nieumiejętnie wdrożona strategia migracyjna może bardziej zaszkodzić niż pomóc.

Aktualizacja: 17.10.2024 07:33 Publikacja: 17.10.2024 04:37

Ogrodzenie graniczne biegnące wzdłuż granicy Polski z Białorusią, w pobliżu wsi Białowieża

Ogrodzenie graniczne biegnące wzdłuż granicy Polski z Białorusią, w pobliżu wsi Białowieża

Foto: Bloomberg

Kryzys na granicy białoruskiej, widma wojen kulturowych, rywalizacji płacowej, wzrost ksenofobii – tak zaczęła się w Polsce kojarzyć imigracja w ostatnich latach. Rządowa strategia migracyjna stara się odpowiadać na te nastroje i obawy, zmierzając do ograniczenia napływu cudzoziemców. Polacy mają odzyskać poczucie bezpieczeństwa.

Tomasz Sitarski

Drogą do tego ma być m.in. ograniczenie migracji do Polski – pracowników, studentów, a nawet osób, które występują o Kartę Polaka. Zgodnie z założeniami strategii selekcja migrantów będzie ilościowa i jakościowa (pracownicy zawodów trwale deficytowych) – rząd chce mieć pełną kontrolę nad tym, „kto, w jakim celu i na jak długo może do Polski wjechać”. Utrzymana ma zostać lista pięciu państw, których obywatele mają dziś preferencje wizowe (to m.in. Gruzja i Mołdawia). Proces aplikacji o polską wizę ma być zautomatyzowany, by uniemożliwić działanie nielegalnych czy nieuczciwych pośredników. Środowiska biznesowe przestrzegają, że strategia w obecnym kształcie może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Potrzeby gospodarki a polityka migracyjna

Według rozmaitych szacunków obecnie można mówić o 2,5 mln cudzoziemców przebywających nad Wisłą, korzystających z rozmaitych form pobytu. Ta liczna społeczność trafiła do Polski w sposób mało kontrolowany, gdzie ograniczenia brały się raczej z niewydolności aparatu urzędniczego niż kierunków polityki migracyjnej. Teraz pojawią się kryteria, takie jak koncentracja na uzupełnianiu niedoborów pracowników o unikatowych kwalifikacjach, w deficytowych zawodach i przy strategicznych inwestycjach, z uwzględnieniem możliwości integracji z polskim społeczeństwem.

Kryteria może i dobrze brzmiące, ale niekoniecznie odpowiadające realiom i potrzebom gospodarki, zarówno dziś, jak i – tym bardziej – za dekadę czy dwie. We wtorkowym raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego zawarto ostrzeżenie, że przy utrzymaniu się obecnych trendów na rynku pracy do 2035 r. znikną z niego ponad 2 mln pracowników, 12,5 proc. obecnego stanu zatrudnienia. W przemyśle ubytek sięgnie 400 tys. osób, w służbie zdrowia – niemal 260 tys.

Czytaj więcej

Biznes boi się zamkniętych drzwi. Co z dopływem pracowników z zagranicy?

– Inwestycje – w tym automatyzacja – idą w parze z zatrudnieniem, ale nie zastępują ludzi w pracy. Domniemanie, że ciasny rynek pracy wymusi inwestycje, nie ma pokrycia w faktach. Obserwujemy dziś w Polsce niską stopę inwestycji, a deficyt pracowników zapewne obniży chęć do inwestowania w naszym kraju, a nie ją podwyższy – podkreśla główny ekonomista Pracodawców RP Kamil Sobolewski. Przypomina, że z polskiego rynku co roku ubywa ponad 100 tys. ludzi wykonujących prace proste, w tym budowlańców, rzemieślników, pracowników fabryk i magazynów. – Już dziś odczuwamy te braki, a problem będzie eskalował – podkreśla.

Paktu na rzecz migracji i azylu – reguły ochrony granicy

Kolejny problem to kondycja ZUS. Dziś w Zakładzie zarejestrowanych jest 1,17 mln pracujących w Polsce cudzoziemców i – aby zachować jaką taką proporcję między płacącymi składki a pobierającymi świadczenia – powinno ich tylko przybywać. I to w szybkim tempie: o 200–360 tys. osób rocznie.

Czytaj więcej

Witold M. Orłowski: Imigracyjne qui pro quo

Problemy prawne związane z planami rządu punktują prawnicy. Prof. Witold Klaus, kryminolog i badacz migracji w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, przypomina, że nasz kraj musi wdrożyć przepisy uchwalonego wiosną tego roku. unijnego paktu na rzecz migracji i azylu.

– To zestaw rozporządzeń i dyrektyw, które wdrażają nowe konkretne reguły ochrony granicy, przyjmowania wniosków o azyl czy też zapobiegania nadużyciom na tym tle – wyjaśnia prof. Klaus. I dodaje, że te przepisy nie zawieszają bynajmniej prawa do azylu, jak to deklarował premier Donald Tusk.

Kryzys na granicy białoruskiej, widma wojen kulturowych, rywalizacji płacowej, wzrost ksenofobii – tak zaczęła się w Polsce kojarzyć imigracja w ostatnich latach. Rządowa strategia migracyjna stara się odpowiadać na te nastroje i obawy, zmierzając do ograniczenia napływu cudzoziemców. Polacy mają odzyskać poczucie bezpieczeństwa.

Drogą do tego ma być m.in. ograniczenie migracji do Polski – pracowników, studentów, a nawet osób, które występują o Kartę Polaka. Zgodnie z założeniami strategii selekcja migrantów będzie ilościowa i jakościowa (pracownicy zawodów trwale deficytowych) – rząd chce mieć pełną kontrolę nad tym, „kto, w jakim celu i na jak długo może do Polski wjechać”. Utrzymana ma zostać lista pięciu państw, których obywatele mają dziś preferencje wizowe (to m.in. Gruzja i Mołdawia). Proces aplikacji o polską wizę ma być zautomatyzowany, by uniemożliwić działanie nielegalnych czy nieuczciwych pośredników. Środowiska biznesowe przestrzegają, że strategia w obecnym kształcie może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Gospodarka
Gawkowski: 100 miliardów złotych na cyfryzację to konieczność, by dogonić Europę
Gospodarka
Prywatyzacja kontra kapitalizm interesariuszy i państwowych „czempionów”
Gospodarka
Fitch i S&P zdecydowały ws. ratingu Polski. Konsolidacja zagrożona przez wybory?
Gospodarka
Nowa pomoc dla Ukrainy z Banku Światowego na przygotowania do wejścia do UE
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Gospodarka
Chiny już zareagowały na wygraną Trumpa. Ważna decyzja ws. długu
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje