W tej sprawie naukowcy i ekolodzy są zgodni – Odra i Wisła są skrajnie zagrożone, a rozwiązań dostępnych od ręki nie widać. Mimo deklaracji nie widać również chęci rządu do zmiany obecnej polityki chroniącej kopalnie, a nie rzeki.
– Nie unikniemy katastrofy, dopóki będzie sól w rzekach. Jedynie zmniejszenie zasolenia jest w stanie ustrzec nas przed zakwitami alg, ale moim zdaniem na zmiany nie ma szans, bo nie ma dobrego sposobu na to, co zrobić z wodami kopalnianymi – mówi dr Andrzej Mikulski, hydrobiolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Złote algi w Odrze „warunki mają dobre”. Co doprowadza do zatrucia Odry?
Dla Kanału Gliwickiego został wydany pierwszy poziom alertu, najniższy w trzystopniowej skali. Ilość alg oceniana jest tam na 43 mln komórek złotej algi w litrze wody. Warunki mają dobre, woda jest zasolona, w 7 z 11 punktów pomiarowych na Odrze oraz w Kanale Gliwickim, gdzie Inspektoraty Ochrony Środowiska badają stan wody, poziom przewodności prądu (za co odpowiada właśnie zasolenie wody) został przekroczony.
– Ryzyko cały czas jest obecne, bo prymnesium (złote algi – red.) bardzo dobrze przezimowało w Kanale Gliwickim, a zasolenia z dnia na dzień się nie pozbędziemy, bo gwałtowne zalanie wszystkich kopalń może mieć katastrofalne skutki – potwierdza Sebastian Szklarek, adiunkt w Europejskim Regionalnym Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk. Zauważa, że pełne odsalanie przy obecnych technologiach oznacza gwałtowny wzrost kosztów wydobycia węgla, który nadal stanowi ważną część naszego miksu energetycznego.
Piotr Nieznański, ekspert ds. środowiskowych w WWF Polska przyznaje, że główne przyczyny katastrofy na Odrze z 2022 r. nie zostały usunięte, a do Odry i Wisły, nadal zrzucane są wielkie ilości zasolonych wód, głównie z przemysłu wydobywczego. Ale zaskakujące jest, że rząd, mimo wskazanych palcem przez NIK przyczyn katastrofy, nie zrobił praktycznie nic, co by stan wód realnie zmieniło.