Jak rozwiązać węzeł gordyjski rolniczych protestów? Rolnicy rozmawiają z rządem, zdobyli więc już uwagę i szacunek, o który także im chodziło, ale nastrojów to nie załagodziło. Z pana punktu widzenia, co trzeba zrobić, które postulaty spełnić, by te protesty trochę się uspokoiły?
Jestem zaskoczony kontynuacją tych protestów, bo wydawałoby się, że najważniejsze postulaty, dotyczące m.in. Zielonego Ładu, zostały usłyszane i spełnione w ramach możliwości. Może po prostu musimy zaczekać na efekty rozmów. Gdy patrzę na tę sytuację, a znam i Zielony Ład, i ekonomikę rolnictwa, to te postulaty rolnicze zostały w zasadzie spełnione albo będą spełnione, więc nie bardzo rozumiem, o co teraz protestującym chodzi.
Z badania koniunktury w rolnictwie wynika, że tak złe nastroje były ostatnio w 2009 r.
Ale to są badania nastrojów, a nie faktów. Noblista Daniel Kahneman idealnie opisał tę sytuację w książce „Pułapki myślenia”, że straty odczuwamy dużo bardziej niż zysk. A rolnicy widzieli już pszenicę po 2,5 tys. zł za tonę, teraz zaś muszą ją sprzedawać po 700 zł. My jednak przeanalizowaliśmy w banku powody protestów rolników w Europie w 14 krajach i okazuje się, że koszty produkcji rosną tak samo w każdym z 14 krajów, niezależnie od okoliczności, a rolnicy mają dziś lepszą rentowność, niż mieli przed wojną i przed covidem.
Może w takim razie powodów trzeba poszukać gdzie indziej niż w merytorycznym sporze?
Od początku mówiłem, że te protesty muszą być także inspirowane z zewnątrz. I te protesty w 14 krajach UE mają zupełnie różne przyczyny – raz chodzi o niemożność rozliczania VAT-u, innym razem o brak dopłat do paliwa, w Polsce dochodzi obawa o konkurencję ze strony rolnictwa ukraińskiego, w Hiszpanii obawiają się konkurencji Francuzów, we Francji nie chcą rolnictwa hiszpańskiego. I te wszystkie problemy w każdym kraju w automatyczny sposób znajdują jednego winnego, którym jest Zielony Ład. To by wskazywało na to, że możemy mieć do czynienia z potężną operacją wywiadowczą. To jest w zasadzie statystycznie niemożliwe, żeby protestowali rolnicy z 14 krajów, gdzie każdy stwierdzi, że on jest wyłącznie zainteresowany problemami lokalnego rolnictwa, ale wszyscy obwiniają o swoje problemy Green Deal. Moim zdaniem mamy do czynienia z rosyjską operacją w ramach wojny hybrydowej. Już wiele zrozumieliśmy z roli Rosji na rynku zboża, ale rola Rosji w inspiracji tych protestów w całej UE pozostaje jeszcze do wyjaśnienia. Musimy się zastanowić, dlaczego Zielony Ład zbudował takie emocje i dlaczego jest on aż tak mocno atakowany.
A dlaczego Rosja miałaby atakować Zielony Ład?
To jest bardzo proste. Zielony Ład uniezależnia kraje Unii Europejskiej od dostaw paliw kopalnych z Rosji. Rosjanie przez kilkanaście lat budowali atmosferę, infrastrukturę biznesową i infrastrukturę techniczną, żeby przesyłać do Europy gaz i ropę. Jeżeli wprowadzimy założenia Zielonego Ładu, nawet nie w całości, ale chociażby częściowo, nie będziemy potrzebowali tych paliw. Zielony Ład jest większym zagrożeniem dla Rosji niż europejskie armie, które i tak siedzą w garnizonach.
Na jakiej podstawie stawia pan taką tezę?
Przeanalizowaliśmy rosyjski eksport, jego ponad 60 proc. stanowią paliwa kopalne. W przybliżeniu połowa tych paliw szła na Europę. Jeżeli odetniemy te dochody, to nagle się okazuje, że to całe imperium wywołało wojnę egzystencjalną praktycznie w ostatniej chwili. Bo nie jest łatwo odwrócić kierunek infrastruktury, budowane przez kilkanaście lat gazociągi, by teraz zaczęły dostarczać ropę i gaz do Chin czy Indii. To się już dzieje częściowo, ale trzeba tam jednak zbudować infrastrukturę, która jest zbudowana teraz do zasilania Europy. Sporą rolę odegrali tu Niemcy, wspierając budowę Nord Streamu, który też był gigantycznym projektem infrastrukturalnym. Rosji udało się osiągnąć to, że Unii Europejskiej w czasach pokoju nie udało się wypracować wspólnej polityki energetycznej, każdy kraj kupował surowce oddzielnie.