To chyba kwestia wielkości aktywów inwestycyjnych i naszej strategii. Nie jesteśmy inwestorem, który celowałby w zakup dużej stacji telewizyjnej. Nie przyszłoby mi to do głowy (śmiech).
- A telewizja, w rozumieniu firmy produkującej treści nie jest w obrębie Państwa zainteresowania? Dominik Libicki twierdzi, że to ciągle podstawowy i niezbędny biznes Cyfrowego Polsatu.
Faktycznie tak jest. Posiadanie umiejętności produkowania „lokalnych" treści wideo stanowi dziś o sile strategicznej telewizji. Patrząc na segment internetowy widzimy szansę na skonsolidowanie tych dwóch spółek i rozwinąć w większy podmiot, a potem chcielibyśmy wprowadzić go na giełdę, ale wciąż jako podmiot stricte internetowy. Mogłoby się to stać najwcześniej w 2015 roku. Na razie czekamy jeszcze na decyzję UOKiK w sprawie przejęcia Wp.pl.
- Jak się rysują perspektywy dla reklamowego rynku w Internecie w tym roku? Tak naprawdę nie odnotowywał jakichś ogromnych wzrostów w minionym, w dodatku coraz więcej mówi się, że cały wzrost rynku pochłania Google.
Ja mam nadzieję, że ten rok będzie już reklamowo wzrostowy, choć jest to oczywiście uzależnione od wzrostu gospodarczego. Powrót myślenia pro rozwojowego przedsiębiorców powinien doprowadzić rynek reklamy do ponownego wzrostu. Przestaje się myśleć o restrukturyzacji, zaczyna o nowych produktach i usługach. Mamy nadzieję, że stworzenie naszej nowej oferty programowej w Internecie spowoduje, że Internauci będą spędzać więcej czasu przed naszymi stronami, a my będziemy w stanie przekonać reklamodawców do tego, aby zostawiali tam więcej pieniędzy.
- Należy się jeszcze spodziewać Polsce wielkich aliansów wśród kluczowych portali?
Każdy z kluczowych podmiotów ma dziś swojego strategicznego inwestora. Zdziwiłbym się więc, gdyby doszło do takich przetasowań. Żaden z tych inwestorów nie sygnalizuje utraty zainteresowania polskim rynkiem.
- No chyba że pojawi się jakiś podmiot zagraniczny, Yahoo powoli konsoliduje ten rynek.
Tak, ale w Polsce chyba nie mamy jeszcze tym do czynienia. To nie ten moment. Zainteresowanie funduszy private equity transakcją Wp.pl i o2 w Polsce pokazuje, że gracze globalni mają dziś inne priorytety, czyli interesują ich większe rynki lub takie, gdzie szybciej mogą zbudować swoją pozycję, czyli na przykład rynki anglojęzyczne. Spójrzmy na Netflix: w Europie wszedł najpierw na te rynki, gdzie ich biblioteka jest bardziej wartościowa, czyli np. do Skandynawii. Dlatego nie spodziewam się go szybko tutaj, bo mając bibliotekę głównie anglojęzyczną musi wchodzić na te rynki, gdzie bardzo duża część populacji mówi po angielsku, które są bardzo otwarte, jeśli chodzi o Internet. Prozaiczną barierą wejścia na rynki narodowe jest język, czyli lokalne biblioteki treści. Polacy, Słowacy, Rumuni, etc. będą chcieli oglądać nie tylko międzynarodowe produkcje ale także swoje, rodzime. Uważam, że kontent w lokalnym języku to ogromna wartość.
- Załóżmy na chwilę, że Netflix wchodzi do Polski. Co i dla kogo to zmieni?
Nie widzę powodów, aby miało to wywołać rewolucję. Do grupy kilkunastu serwisów na rynku VoD dołączy kolejny, aczkolwiek ze skutecznym modelem biznesowym i unikalną biblioteką. Wracam do tego jak ważny jest lokalny „kontent". Polacy chcą oglądać rodzime seriale, rozrywkę, filmy, chcą widzieć swoje gwiazdy.
- Możliwe jest, że ktoś będzie chciał Netfliksa kupić?
Na pewno jest interesujący, chociażby z uwagi na swój subskrypcyjny model biznesowy. Apple ma teraz dużo wolnej gotówki (śmiech).
- A kablówki? Mówi się teraz dużo o zbliżeniu Liberty Global z Virginem, z Netfliksem.
To prawdopodobny scenariusz.
- Jaka jest pana zdaniem perspektywiczność poszczególnych branż TMT pod względem zyskowności. Weźmy na przykład operatorów komórkowych, których marża EBITDA wynosi pewnie 30-40 proc., ale najwięksi gracze nie przestają twierdzić, że ich biznes przeżywa kłopoty.
Myślę, że marże operatorów komórkowych się ustabilizują. Każdy z nich zdaje sobie sprawę, że agresywna walka na ceny to strategia, która musi przynieść straty. Proszę zwrócić uwagę, że co najmniej połowa marży EBITDA sieci komórkowych jest reinwestowana w postaci nakładów na infrastrukturę i technologię z powodu ciągłego wzrostu potrzeb użytkowników. Przed operatorami mobilnymi duże wyzwanie w postaci walki z operatorami stacjonarnymi na abonentów dostępu do Internetu.
- Czy Zygmunt Solorz-Żak powinien kupić sobie jeszcze biznes stacjonarny?
Niekoniecznie. 3G i LTE daje możliwość konkurowania z operatorami stacjonarnymi. Ale trzeba w tę technologię inwestować.
- A jakie możliwości wzrostu i utrzymania marż widzi pan w przypadku operatorów stacjonarnych?
Wydaje mi się, że taką szansą jest dostarczanie konsumentowi dostępu światłowodowego. Olbrzymim problemem jest ekonomiczna zasadność tych inwestycji, ponieważ budowa tej infrastruktury to olbrzymi wydatek.
- Jako private equity rozważacie inwestycje w tego typu projektu?
Jeszcze nie widziałem projektu, który sklejałby się od strony ekonomicznej. Oczywiście są na mapie Polski wyjątki: Ursynów, Wilanów. Choć ich mieszkańcy są relatywnie dobrze sytuowani, to nie jest jednak przytłaczająca liczba gospodarstw domowych, stanowiących masę krytyczną dla decyzji o budowie infrastruktury na skalę kraju. Jeśli ktoś zainwestuje na takich obszarach, punktowo, może odnieść sukces, ale taki biznes pozostanie niewielki.
- To dlaczego do tej pory nikt tego nie zrobił?
Myślę, że to kwestia koncentracji kapitału i zasobów ludzkich, skupienia na konkretnej strategii i jednocześnie oceny czy możliwa do osiągnięcia skala uzasadnia taki „fokus". Z poziomu makro pewne idee mają sens. Ale żeby je wdrożyć trzeba się na nich całkowicie skoncentrować. Dopóki kablówki nie poczują wyraźnej presji, to nie mają interesu aby inwestować w sieci światłowodowe.
- A ta presja miałaby wynikać z czego? Kabel koncentryczny nie jest dobry?
Światłowód to jednak nie to samo.
- Półtora roku temu pojawiła się informacja, że Innova jest wśród funduszy, które są zainteresowane przejęciem Netii. Był taki pomysł? Jest nadal aktualny?
Przypomnę, że jeszcze tego samego dnia kiedy pojawiła się ta informacja, prezes Netii Mirosław Godlewski powiedział, że nie ma żadnego inwestora, który przeprowadzałby due diligence, lub podpisał jakiekolwiek umowy. Netia to na pewno znaczący gracz. Patrząc na strukturę akcjonariatu teoretycznie można skonsolidować tę własność i budować w oparciu o nią platformę w telekomunikacji. Rozmawiamy jednak teoretycznie.
- Na rynku telekomunikacyjnych usług stacjonarnych jest jeszcze wielu operatorów do przejęcia?
O tak. Jest wiele małych podmiotów, które budują swoją unikalną pozycję korzystając z tego, że duże firmy na czym innym koncentrują uwagę. Na pewno widzę przy tym dużo więcej szans na konsolidację rynku B2B. To właśnie po stronie tego rodzaju firm mamy do czynienia z pewną niszowością, którą „zaniedbują" największe telekomy. Dlatego ciągle są szanse, aby skonsolidować ten segment i zbudować znaczącego gracza w segmencie usług dla biznesu.
- Innova chce dalej to robić, czy też jest to wypowiedź już pod kątem przyszłego właściciela GTS?
Przede wszystkim pod kątem przyszłego właściciela GTS, na bazie którego może kontynuować konsolidację tego segmentu.
- UOKIK zgodzi się?
Na kolejne akwizycje? B2B to w Polsce rozdrobniony i dużo mniejszy rynek niż B2C, zdziwiłbym się gdyby w kolejnych latach konsolidacja napotkała na bariery regulacyjne.
- Netia też powinna podzielić się na dwie części?
To oczywiście pytanie do prezesa Netii. Wydaje mi się, że nie da się dobrze prowadzić biznesu B2B, jeśli się nie jest na nim skoncentrowanym. Nie wystarczy robić tego na część etatu (śmiech). Moim zdaniem podzielenie firmy na dwa segmenty spowodowałoby zdynamizowanie obu.
- A dlaczego te blisko dwa lata temu nikt Netii nie kupił?
Była świeżo po przejęciu Dialogu i Crowley Data Poland, które miały przynieść znaczące synergie. Być może ówczesna wycena na giełdzie, była poniżej oczekiwań właścicieli.
- A teraz?
Pomijając kwestie wycen, nie wydaje mi się, aby był to temat dla nas.
- Dlaczego?
Jednym z powodów jest niejasna sytuacja właścicielska.
- A Play?
Oczywiście można mówić, że czwarty operator został zbudowany przy wsparciu regulatora, ale nie sposób nie dostrzec unikalności tej organizacji.
- Sądzi pan, że wejdzie na giełdę, czy znajdzie inwestora prywatnego?
Giełda nie jest idealnym „nośnikiem" wartości dla spółek telekomunikacyjnych. Są tu długoterminowe inwestycje, są zmiany regulacyjne. Wystarczy spojrzeć na wyceny giełdowe telekomów od 2004 -2005 roku, żeby przekonać się, że inwestorzy giełdowi nie wyceniają firm telekomunikacyjnych z premią wobec innych branż. Wchodząc więc w buty właścicieli Play, myślę, że inwestor strategiczny czy fundusz private, byłby lepszy dla Play niż giełda. Przy okazji zmian właścicielskich w Polkomtelu pojawiło się kilku inwestorów strategicznych. Oczywiście, w przypadku Play chodziłoby o nieco mniejszy udział w rynku.
Innova jest uczestnikiem procesów konsolidacyjnych także poza polskim rynkiem i widzimy, że dojście w telekomunikacji do pewnej masy krytycznej powoduje, iż nagle następują przetasowania. Duże grupy kupują, po pewnym czasie podejmują decyzję o koncentracji na pewnej strategii i kluczowym w jej świetle biznesie, a część nieistotną strategicznie – sprzedają. Dochodzi w tej branży do ciągłej optymalizacji.
Ruch Deutsche Telekom odbieram jako wotum zaufania wobec rynków Europy Środkowowschodniej. Przecież dla międzynarodowych graczy inwestycje w telekomunikację nie są ograniczone do naszego regionu, do tej części Europy, a jednak zdecydowali się zwiększyć zaangażowanie w naszym regionie i kraju.
Reasumując, widziałbym kilku zainteresowanych Playem.
- TeliaSonera, Telenor, ktoś jeszcze?
Widziałbym tu podmioty, które mają już aktywa w Europie Środkowowschodniej i już go konsolidują.
- A przejęcia telewizji kablowych są w zakresie zainteresowania Innovy?
Wolimy inwestować w przedsięwzięcia, które stoją przed dużym strategicznym skokiem. Kablówki dziś to, mam wrażenie, strategia dla inwestorów w defensywie, którzy muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, jak nie stracić, a nie jak zyskać.
- Coś dużego wydarzy się w TMT na rynku fuzji i przejęć w 2014 roku?
Słychać na rynku opinię, że 2014 rok przyniesie kumulację fuzji i przejęć. Ja miałbym jednak tezę, że będzie to rok wyczekiwania. Wszyscy chcą konsolidować, a nie widzę konsolidowanych.
- Ile Innova ma na inwestycje teraz, a ile będzie miała po sprzedaży udziałów w GTS i Emitelu?
Odpowiadając najpierw na drugie z tych pytań: tyle samo. Jesteśmy strukturą funduszy zamkniętych. Pieniądze ze zrealizowanych inwestycji wracają do inwestorów.
- Czy kapitało dawcy szybko się decydują na ponowną inwestycję?
To z kolei dzieje się w cyklach co 3-4 lata. Wtedy wychodzimy na rynek, niekoniecznie do tych samych inwestorów. Jeśli spojrzeć na pierwszą grupę inwestorów z lat 90. to można powiedzieć, że mamy z do czynienia z dwoma różnymi światami.
A odpowiadając na pytanie o poziom środków do dyspozycji powiem, że fundusz, który obecnie inwestujemy – Innova/5 – miał wartość około 400 mln euro i w połowie został już zainwestowany. Inwestorzy w tym funduszu oczekują, że ich pieniądze zostaną ulokowane przede wszystkim w Polsce oraz w innych krajach regionu. Inwestorzy oczekują przy tym również, że w ciekawe projekty będą mogli zainwestować z nami dodatkowo.
- Wspomniał Pan, że struktura inwestorów lokujących za pośrednictwem Innovy zmieniła się znacząco. Jaka była w latach 90., a jaka jest dziś?
Mocno spadł udział inwestorów amerykańskich, choć moim zdaniem to dotyczy w ogóle Europy i strefy euro, a nie tylko Innovy, czy Polski. W latach 90. Kapitał amerykański mógł stanowić około 80 proc., dziś – około 20 proc. W naszych ostatnich dwóch funduszach dużą grupę stanowią brytyjskie fundusze emerytalne lub firmy nimi zarządzające. Dość silną grupę stanowią również „family offices", czyli rodziny przedsiębiorców, które zbudowały wielkie biznesy, ale już sprzedały je inwestorom strategicznym.
- A polscy przedsiębiorcy?
Zaskoczę panie. Są osoby, które wspólnie z nami zarobiły, uważają, że Innova jest dobrym inwestorem i część pieniędzy są skłonni inwestować wspólnie z nami. Cały czas nieobecnym i pewnie na dłużej jest polski system finansowy. Mamy tu nie tylko bariery regulacyjne, ale też małą dojrzałość rynku kapitałowego. Oczywiście, od 2007 roku cały rynek definiuje się na nowo. Słyszymy od inwestorów, że nie chcą zmniejszać stopy alokacji na private equity, ale chcieliby skupić się na mniejszej liczbie funduszy.
- Konsolidacja wśród private equity?
W naszej branży trudno mówić o rynku M&A. Tu konsolidacja odbywa się w sposób naturalny. Firmom, które nie są w stanie obronić się wynikami jest bardzo trudno zebrać kolejny fundusz.
Dziękujemy za rozmowę.
Pytały: Magdalena Lemańska i Urszula Zielińska