Czy nauczyciele biologii i chemii mogą zostać bez pracy?

Nauczyciele poruszeni informacją o przywróceniu do szkół przyrody. Obawiają się, że na skutek tej reformy część osób straci pracę.

Publikacja: 24.09.2024 04:30

Związek Nauczycielstwa Polskiego ma obawy o miejsca pracy dla nauczycieli

Związek Nauczycielstwa Polskiego ma obawy o miejsca pracy dla nauczycieli

Foto: Adobe Stock

W ubiegłym tygodniu napisaliśmy, opierając się na wypowiedzi wiceministry edukacji Katarzyny Lubnauer, że jednym z elementów reformy w 2026 r. ma być przedłużenie nauczania przyrody w szkole podstawowej o kilka lat. Zastąpiłaby ona biologię, chemię i geografię – być może też fizykę na najwcześniejszym etapie nauczania. Dziś przyroda jest tylko w klasie IV.

Na Mazowszu brakuje, na Podkarpaciu nadmiar

Informacja ta wywołała spore poruszenie. Związek Nauczycielstwa Polskiego przyznaje wprost, że zawsze takie zapowiedzi wiążą się z obawą o miejsca pracy dla nauczycieli. Bo, jak przyznają, o ile może to ułatwiać łatanie etatów w dużych miastach, o tyle w przypadku mniejszych miejscowości sprawa może być o wiele bardziej skomplikowana. – Mam czasami wrażenie, że te zmiany są projektowane z myślą o dużych miastach. Bo o ile np. w Warszawie są kłopoty z kadrą nauczycielską, zwłaszcza nauczycielami przedmiotów ścisłych, o tyle już na Podkarpaciu nauczycieli bywa nadmiar – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Karol Dudek-Różycki z Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych. Bo o ile on sam jest zwolennikiem połączenia tych przedmiotów, o tyle zastrzega, że trzeba uważać, by na tych zmianach nie stracili ani uczniowie, ani nauczyciele. Nie może być więc mowy o tym, że lekcji przyrody będzie mniej niż likwidowanych przedmiotów.

Czytaj więcej

Biologia i chemia mogą zniknąć ze szkół. Zastąpi je przyroda

Przykładowo obecnie na Mazowszu mimo rozpoczęcia roku szkolnego poszukiwanych jest 18 biologów, 19 chemików, 17 geografów i aż 28 fizyków – wskazują dane banku ofert pracy dla nauczycieli. Przeważnie są to wakaty w Warszawie i to w niepełnym wymiarze czasu pracy. Jak zwracają uwagę dyrektorzy szkół, jest im trudno znaleźć np. fizyka, który zechce pracować np. cztery godziny w tygodniu, i muszą posiłkować się emerytami.

Dla porównania w szkołach na całym Podkarpaciu brakuje dwóch fizyków, tyle samo biologów, jednego chemika. Ofert dla geografów w tym rejonie Polski nie ma.     

Problemem mogą być jednak kwalifikacje. By uczyć przyrody, nauczyciele prawdopodobnie będą musieli uzyskać dodatkowe kwalifikacje. Część osób już je ma, ponieważ uczyli przyrody w gimnazjach. ZNP zapowiada, że o rozwiązania dotyczące przyrody będzie pytał MEN na spotkaniu w tym tygodniu.

Przedmioty trzeba łączyć z głową?

Czy zamiana poszczególnych przedmiotów na jedną przyrodę to dobre rozwiązanie? Diabeł zawsze tkwi w szczegółach, a tych jeszcze nie znamy. Wydaje się jednak, że jeśli przyroda będzie do 6. czy 7. klasy w wymiarze nie dwóch a czterech, a nawet sześciu godzin lekcyjnych, to może być to z korzyścią dla ucznia. Pod warunkiem że lekcje te będą połączone w bloki, a nauczyciele będą mieli na nich szanse realizować projekty i przeprowadzać doświadczenia. Ważne też, by nie koncentrowały się one wyłącznie na biologii czy chemii, ale poruszały także zagadnienia z zakresu geografii społeczno-ekonomicznej.

Jednak gdyby w ósmej klasie zamiast przyrody pojawiły się poszczególne przedmioty, to byłby jeszcze większy problem z nauczycielami, niż jest obecnie.

MEN dużą reformę oświaty planuje na 2026 r. Ma być więcej nauki praktycznej, więcej wspólnych działań i projektów. Zintegrowanie przedmiotów przyrodniczych pewnie wpisuje się w tę filozofię. Stąd ważne, by solidnie przyłożyć się do tej integracji.    

W ubiegłym tygodniu napisaliśmy, opierając się na wypowiedzi wiceministry edukacji Katarzyny Lubnauer, że jednym z elementów reformy w 2026 r. ma być przedłużenie nauczania przyrody w szkole podstawowej o kilka lat. Zastąpiłaby ona biologię, chemię i geografię – być może też fizykę na najwcześniejszym etapie nauczania. Dziś przyroda jest tylko w klasie IV.

Na Mazowszu brakuje, na Podkarpaciu nadmiar

Pozostało 89% artykułu
Edukacja
Sławomir Broniarz: Nauczycielom chodzi nie tylko o pieniądze
Edukacja
Iga Kazimierczyk: obecne zmiany w szkołach to tylko wierzchołek góry lodowej
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: Brak „systemowego szczucia” nie oznacza, że w szkole wszystko już gra
Edukacja
Martynowicz: chcemy poznać wizję MEN dotyczącą pracy nauczycieli
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Edukacja
Geografowie przeciwko łączeniu przedmiotów. Nie chcą, by geografię połączono z przyrodą