Gdy między Paryżem a Berlinem dzieje się dobrze, rodzą się z tego projekty epokowe. Dla generała de Gaulle’a i kanclerza Adenauera był to traktat elizejski (1963 rok), który położył podwaliny pod pojednanie obu krajów. François Mitterrand i Helmut Kohl mieli euro, dziś najważniejszy czynnik cementujący jedność Unii. A Angela Merkel i Emmanuel Macron uzgodnili Fundusz Odbudowy po pandemii i pierwsze uwspólnotowienie unijnego długu, choć sam pomysł wyszedł od premiera Hiszpanii Pedro Sancheza.
– Wojna na Ukrainie powinna skłonić Francję i Niemcy do wypracowania równie ambitnej idei w dziedzinie obronności. Do tego jednak nie doszło – mówi „Rzeczpospolitej” Dominik Grinmayer z Instytutu Francusko-Niemieckiego (DFI) w Ludwigsburgu.
Olaf Scholz słucha Ameryki a nie Francji
Jednym z powodów są kłopoty gospodarcze Niemiec. Nasz zachodni sąsiad wszedł w recesję, jego dochód narodowy skurczy się w tym roku o 0,5 proc. (prognoza MFW) podczas gdy Francja ma się rozwijać w tempie 1,5 proc. Tradycyjny podział zadań, zgodnie z którym Republika Federalna jest motorem gospodarczym Unii, podczas gdy Francja nadaje jej kierunek polityczny, już nie funkcjonuje. Dodatkowo Scholz stoi na czele trzypartyjnej koalicji, której trudno jest uzgodnić jednolitą strategię działania. Rosnące notowania skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD) tym bardziej skłaniają kanclerza do koncentrowania się na problemach kraju i unikaniu wielkich inicjatyw na forum Unii.
Czytaj więcej
W tym roku kraje „27” zapłacą Moskwie około 30 miliardów euro za dostarczony gaz. Środki pomogą Władimirowi Putinowi prowadzić wojnę w Ukrainie.
Oficjalna wizyta państwowa Macrona, pierwsza taka prezydenta Francji od 23 lat, została odwołana latem z powodu brutalnych manifestacji nad Sekwaną po nieumyślnym zabiciu przez policjanta nieletniego muzułmanina z paryskich przedmieść. Jednak kanclerz jest tak zajęty domowymi kłopotami, że od tego czasu nie udało się uzgodnić jej nowego terminu: ostatnio mówi się o 9 maja 2024 r.