Europa nadal płaci Rosji za gaz. Pieniądze idą na wojnę w Ukrainie

W tym roku kraje „27” zapłacą Moskwie około 30 miliardów euro za dostarczony gaz. Środki pomogą Władimirowi Putinowi prowadzić wojnę w Ukrainie.

Aktualizacja: 12.09.2023 06:26 Publikacja: 12.09.2023 03:00

Po Chinach największym odbiorcą rosyjskiego gazu skroplonego jest Belgia, a dalej Hiszpania

Po Chinach największym odbiorcą rosyjskiego gazu skroplonego jest Belgia, a dalej Hiszpania

Foto: Andrey Rudakov/Bloomberg

Przypadek Austrii jest ekstremalny, bo podobnie jak Węgry nadal sprowadza ona rosyjski surowiec przez gazociąg (inne kraje UE z takiej formy sprowadzania surowca z Rosji zrezygnowały). Dlatego wciąż 55 procent importu gazu dostarcza Wiedniowi Moskwa.

– To krwawe pieniądze. Czy Austria, która jest bogatym państwem, nie mogłaby odciąć się od bandyckiej Rosji? – spytał kilka dni temu na przyjęciu w austriackiej stolicy Martin Selmayr, przedstawiciel Komisji Europejskiej, a w przeszłości niezwykle wpływowy sekretarz generalny Rady UE. Został bardzo szybko wezwany do austriackiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie usłyszał wyrazy stanowczego protestu. Ostro skrytykowała go też sama Bruksela.

Czytaj więcej

Czy Novatek to też Gazprom? Od kogo Unia Europejska kupuje LNG

Przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę aż 45 procent gazu sprowadzanego przez Unię pochodziło z Rosji. To się skończyło w szczególności dlatego, że z importu surowca gazociągami (jak Nord Stream 1) zrezygnowały Niemcy.

Jednak poza rurociągiem wciąż tłoczącym surowiec dla Węgrów i Austriaków skoczyły też zakupy przez kraje UE rosyjskiego gazu skroplonego (LNG). W pierwszych siedmiu miesiącach tego roku państwa Wspólnoty kupiły go o 40 proc. więcej niż w tym samym okresie 2021 roku, płacąc łącznie 5 miliardów euro – wynika z szacunków brytyjskiej organizacji pozarządowej Global Witness. Do tego dochodzi 10 miliardów euro, jakie w tym czasie niektóre kraje UE zapłaciły za gaz sprowadzany z Rosji przez rurociąg.

Rosyjski LNG płynie do Europy

Gdy zimą zeszłego roku Gazprom zakręcił kurek dla większości państw Unii, to właśnie LNG miał być panaceum na uniknięcie kryzysu energetycznego. Zaczęto go sprowadzać przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych i Kataru. Ale na trzeciej pozycji wśród dostawców znalazła się Rosja. Co prawda, jej udział w imporcie gazu przez Unię Europejską spadł trzykrotnie, do 15 procent. Ponieważ jednak w tym czasie ceny gazu drastycznie wzrosły, dochody Kremla z eksportu do Wspólnoty aż tak mocno nie spadły.

Okazuje się więc, że po Chinach największym odbiorcą rosyjskiego gazu skroplonego jest Belgia, a dalej Hiszpania. Bardzo dużo sprowadza go też Francja. Taki układ w znacznym stopniu bierze się jednak stąd, że chodzi o kraje, które już wcześniej miały porty z instalacjami do odbioru gazu skroplonego. Stamtąd surowiec może być jednak dostarczany całej Europie.

Czytaj więcej

Austriacki biznes nie porzuci Rosji i rosyjskiego gazu

Inaczej niż z ropą czy węglem Bruksela nigdy nie wprowadziła formalnego embarga na import rosyjskiego gazu. Zalecała jedynie, aby kraje członkowskie Unii Europejskiej zmniejszały swoją zależność od niego. I to się raczej nie zmieni. Teresa Ribera, minister ds. energii Hiszpanii, która sprawuje w tym półroczu przewodnictwo w Unii Europejskiej, zapowiedziała w Brukseli, że nie widzi potrzeby ograniczenia importu gazu skroplonego z Rosji.

Pozostaje jednak kwestia kosztów. Z powodu skokowego wzrostu cen energii przestały być konkurencyjne całe gałęzie europejskiego przemysłu – jak niemieckie koncerny chemiczne. Cierpią też konsumenci, co w znacznym stopniu tłumaczy rosnącą popularność ugrupowań antysystemowych, w szczególności skrajnej prawicy – jak Alternatywa dla Niemiec (AfD).

Przypadek Austrii jest ekstremalny, bo podobnie jak Węgry nadal sprowadza ona rosyjski surowiec przez gazociąg (inne kraje UE z takiej formy sprowadzania surowca z Rosji zrezygnowały). Dlatego wciąż 55 procent importu gazu dostarcza Wiedniowi Moskwa.

– To krwawe pieniądze. Czy Austria, która jest bogatym państwem, nie mogłaby odciąć się od bandyckiej Rosji? – spytał kilka dni temu na przyjęciu w austriackiej stolicy Martin Selmayr, przedstawiciel Komisji Europejskiej, a w przeszłości niezwykle wpływowy sekretarz generalny Rady UE. Został bardzo szybko wezwany do austriackiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie usłyszał wyrazy stanowczego protestu. Ostro skrytykowała go też sama Bruksela.

Pozostało 83% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany