Informację w imieniu kandydującego w ostatnich wyborach samorządowych komitetu „Mszczonów to my” chciała zamieścić startująca z jego ramienia działaczka, Beata Mrukiewicz. Miał być to plakat ze zdjęciami oraz imionami i nazwiskami kandydatów na radnych, a także fotografia i personalia kandydatki na burmistrza. Publikacji odmówiło jednak Gminne Centrum Informacji w Mszczonowie (GCI), wydawca biuletynu „Merkuriusz Mszczonowski”.
Czytaj więcej
Władze samorządu terytorialnego nie powinny wydawać prasy, ale jedynie biuletyny z obiektywnymi informacjami i komunikatami urzędowymi – uważa Rzecznik Praw Obywatelskich.
Odmowa publikacji plakatu wyborczego? Działaczka idzie do sądu i chce przeprosin
Pozew przeciwko gminie w pow. żyrardowskim trafił więc do Sądu Okręgowego w Płocku. Dotyczy on ochrony dóbr osobistych — wolności komunikowania się i prawa do nieskrępowanego rozpowszechniania informacji. Działaczka domaga się przeprosin i nie uznaje wersji, jakoby w biuletynie nie publikowano wcześniej treści o charakterze wyborczym czy politycznym. Jest przekonana — jak wyjaśnia reprezentująca ją adw. Patrycja Rejnowicz-Janowska z kancelarii JKLAW — że ukazywały się tam wywiady z kandydatami na radnych z ramienia komitetu wyborczego, w ostatnich wyborach „wystawiającego” również obecnego burmistrza gminy.
— Według nas takie postępowanie może stanowić niedopuszczalną dyskryminację z powodów politycznych, a ta zgodnie z konstytucją jest zakazana — ocenia mecenas.
Jej zdaniem materiał działaczki nie miał charakteru agitacyjnego. W myśl definicji kodeksu wyborczego — jak przypomina — agitacja jest publicznym namawianiem lub zachęcaniem do głosowania w określony sposób, w tym — w szczególności na kandydata konkretnego komitetu wyborczego. W pozwie prawniczka powołuje się więc na postanowienie Sądu Apelacyjnego w Krakowie (sygn. akt: I ACz 1860/14), który wskazał, że nie można dopuszczać się nieuprawnionego rozszerzania legalnej definicji pojęcia „agitacji wyborczej”.