„Otyłość jako epidemia XXI w., skala zagrożeń, sposoby leczenia – jak powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby?" – to tytuł debaty, która odbyła się pod koniec listopada w „Rzeczpospolitej". Jak sobie poradzić z pandemią?
– Mamy do czynienia z pandemią otyłości na wszystkich kontynentach i we wszystkich grupach wiekowych. Sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli – rozpoczął spotkanie prof. Paweł Bogdański, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości. Zwrócił uwagę, że na świecie jest obecnie dwa razy więcej osób z nadmierną masą ciała niż osób głodujących: prawie dwa miliardy osób ma nadmierną masę ciała, 39 proc. dorosłych to osoby z nadwagą, a 13 proc. choruje na otyłość. – Od 1975 r. liczba osób z nadmierną masą ciała wzrosła trzykrotnie. W Polsce już w 2016 r. zaobserwowaliśmy wysoki stopień rozpowszechnienia się tej poważnej choroby. 68 proc. dorosłych mężczyzn i 53 dorosłych kobiet miało nadwagę, a co czwarta osoba dorosła chorowała na otyłość. Od tego czasu mamy dalszy dynamiczny wzrost częstości występowania otyłości i nadwagi. Pandemia Covid-19 w sposób bezprecedensowy obnażyła wynikające z tego zagrożenia. Dane z metaanaliz pochodzące z zeszłego roku jednoznacznie wskazały, że u pacjentów chorujących na otyłość ryzyko hospitalizacji wzrasta o 113 proc. Ryzyko konieczności hospitalizacji na OIOM-ie o 74 proc., a ryzyko zgonu zwiększa się o 48 proc. – mówił Bogdański. – Z ogromnym niepokojem obserwujemy wzrost otyłości w grupie najmłodszych mieszkańców. Szacuje się, że każdego roku będzie przybywać 400 tysięcy dzieci z nadmierną masą ciała, w tym 80 tys. dzieci z otyłością. Jeżeli dopuścimy do rozwoju otyłości u dziecka, to ryzyko otyłości w dorosłym życiu wzrasta osiemnastokrotnie. Mamy piąte miejsce na świecie, jeśli chodzi o występowanie nadmiernej masy ciała u dzieci, a w Europie nosimy czarną koszulkę lidera – mówił lekarz.
Na świecie jest dwa razy więcej osób z nadmierną masą ciała niż osób głodujących. To pandemia otyłości. Sytuacja wymknęła się spod kontroli prof. Paweł Bogdański Polskie Towarzystwo Leczenia Otyłości
Prof. Leszek Czupryniak, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM, zwracał uwagę, że przyczyną otyłości jest postęp cywilizacyjny. – Prowadzimy tryb życia, do którego w ogóle nie zostaliśmy stworzeni. Nasza aktywność fizyczna jest obecnie wielokrotnie mniejsza niż dawniej, a pobór kalorii jest wielokrotnie wyższy. Ta nierównowaga powoduje, że nasz organizm, który jest nauczony gromadzić kalorie na czas, gdy nie będzie jedzenia, gromadzi je i zamienia na tłuszcz. Stąd bardzo łatwo przybiera się na wadze, a trudno redukuje masę ciała. Niestety nasze komórki kompletnie nie wiedzą, że głodu nie będzie i jedzenie jest cały czas dostępne, wysokokaloryczne i zrobione tak, by sprawiało nam przyjemność. Mamy też wpojone w organizmie, żeby oszczędzać energię właśnie na czas, kiedy jej nie będzie. Do tego dochodzi postępujące się skracanie długości snu, a im człowiek mniej śpi, tym łatwiej, ze względu na zmiany hormonalne, jest przybrać na wadze. Poziom stresu, który towarzyszy nam wszystkim, w miarę postępu cywilizacji staje się coraz większy. To prowadzi do zaburzeń w ośrodkowym układzie nerwowym związanym z regulacją łaknienia. To bardzo skomplikowana choroba, w związku z czym leczenie stanowi dla nas bardzo duże wyzwanie – mówił Czupryniak.
Różnorodne przyczyny
Przyczyny otyłości są różnie nasilone u poszczególnych osób, dlatego też potrzebne jest zróżnicowane leczenie. – Leki, które ostatnio zaczęliśmy stosować w leczeniu otyłości, też wywołują różne reakcje. Niektórzy chorzy odpowiadają na nie znakomicie, a niektórzy trochę gorzej. To wynika z naszej niewiedzy, jeśli chodzi o patomechanizm otyłości u poszczególnych pacjentów. Mówienie choremu, że wystarczy mniej jeść i więcej się ruszać, a wszystko będzie dobrze, nie działa. U każdego pacjenta sprawa jest bardziej złożona – tłumaczył Czupryniak.