Jan Nowak, prezes UODO, skierował list otwarty do Davida Klinga i Susan Taylor, szefostwa Facebook Poland. Zwraca się o udostępnienie polskim użytkownikom portalu możliwości sprawdzenia, czy to ich dane padły łupem hakerów. O sprawie zrobiło się głośno na początku kwietnia, gdy okazało się, że w sieci można znaleźć dane ponad pół miliarda użytkowników Facebooka z całego świata, w tym ponad 2,5 mln osób z Polski. Skradzione dane obejmowały podstawowe informacje dotyczące imienia i nazwiska, numeru telefonu czy adresu e-mail użytkownika.
UODO zauważa, że takie dane mogą być użyte nie tylko do rozsyłania spamu czy nieuczciwego prowadzenia telemarketingu. Istnieje też znaczne ryzyko, że osoby, które zhakowano, padną ofiarą ataków phishingowych (np. opróżnienie konta bankowego) i innych działań przestępczych. W szczególności niebezpieczne mogą być ataki na konkretne osoby zidentyfikowane na podstawie przejętych danych.
Czytaj też: Dane milionów Polaków, które wyciekły z Facebooka, mogą służyć do oszustw w bankach
Problem jednak polega na tym, że główna siedziba Facebooka mieści się w Irlandii i sprawą zajmuje się tamtejszy urząd ochrony danych osobowych.
– UODO współpracuje z innymi organami nadzorczymi, aby zapewnić spójność stosowania RODO w Unii Europejskiej – mówi Adam Sanocki rzecznik prasowy UODO. – Postępowanie w tej sprawie prowadzi Data Protection Commission – irlandzki organ nadzorczy. Liczymy na to, że administrator pozwoli na przeprowadzenie czynności niezbędnych do wyjaśnienia niniejszej sprawy