Listy wyborcze w sklepach i z nazwiskami zmarłych. Jak dbać o nasze dane w czasie wyborów?

Mimo że jako społeczeństwo mamy coraz większą świadomość, że nasze personalia powinny być chronione również w okresie okołowyborczym, wciąż zdarzają się komitety, które nie chcą o nie zadbać - mówili eksperci podczas konferencji UODO nt. ochrony danych osobowych.

Publikacja: 04.06.2024 18:36

Prawie 45 proc. Polaków popiera populistów

Wybory w Polsce

Prawie 45 proc. Polaków popiera populistów

Foto: PAP, Bartosz Jankowski

Jednym z wątków poruszonych podczas konferencji pt. „Ochrona danych osobowych w Unii Europejskiej. Dokąd zmierzamy w przededniu wyborów europejskich?”, zorganizowanej przez Urząd Ochrony Danych Osobowych, były ryzyka związane z nadchodzącym głosowaniem. 

Czytaj więcej

Obcokrajowcy z krajów UE mogą głosować w Polsce. Wyjaśniamy zasady

Listy poparcia z nazwiskami osób zmarłych 

Eksperci zauważyli, że świadomość społeczna w kwestii ochrony danych osobowych rośnie. - Prostym dowodem na to jest używanie osłonek na spisy wyborców. One funkcjonują od wielu lat, tylko członkowie komisji ich nie używali, bo są niewygodne. W tej chwili rzadko tego nie robią. Wyborcy sami tego żądają – zauważyła szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak. 

Podkreśliła jednak, że masę problemów wciąż generuje niezabezpieczanie list wyborczych. To komitety muszą zebrać i chronić dane, a podpisy idą w tysiące. - W związku z tym komitety, które postępują uczciwe – a tych jest gros – mają ogromny problem organizacyjny. Potem mamy go my, jako administracja wyborcza, bo musimy sprawdzić, czy są one prawidłowe, czy dana osoba znajduje się w spisie wyborców, czy ma prawo do udzielenia poparcia – tłumaczyła ekspertka.

Przypomniała, że Państwowa Komisja Wyborcza, która po każdych wyborach przedstawia najważniejszym osobom w państwie informacje o wykonaniu przepisów prawa wyborczego i ewentualnych koniecznych zmianach, wielokrotnie alarmowała o niepokojących sytuacjach. - Jednymi z powtarzalnych propozycji są właśnie te, aby ustawodawca zmienił coś w tym zakresie. Oczywiście trudno będzie to zrobić w przypadku wyborów prezydenckich, bo konieczność zebrania 100 tysięcy podpisów zapisaną mamy w konstytucji — choć pewnie i tutaj byłaby możliwość zmiany. Jednak w przypadku pozostałych wyborów komisja proponowała kaucję wyborczą, formę zaświadczenia, mniejszą liczbę podpisów; rozwiązań jest sporo – wyjaśniła Magdalena Pietrzak.

I przyznała, że problemem jest zjawisko zdobywania poparcia wbrew dozwolonym zasadom. - Z wyborów na wybory widzimy niestety coraz więcej przypadków, w których nieuczciwe komitety lub osoby odpowiadające za zbieranie podpisów, po prostu przekazują nam te sfałszowane, pisane jedną ręką. Takie, na których mamy osoby już nieżyjące, nazwiska panieńskie pań, które wyszły już za mąż – zobrazowała. Zaznaczyła, że nieudolnie maskowane nieprawidłowości dotyczą nawet zamieszczanych na listach numerów PESEL. Jednak w podobnych przypadkach możliwości administracji są ograniczone, mimo że sprawy trafiają do prokuratury.

Mówiąc o ochronie danych szefowa Biura przypomniała, że w ubiegłym roku Sąd Najwyższy – wydając wyrok w sprawie obserwatora społecznego domagającego się obecności w okręgowej komisji wyborczej nie tylko w dniu głosowania, ale również w trakcie rejestracji list kandydatów – poszerzył zakres możliwości osób pełniących tę funkcję. – A na tym etapie przetwarzane są dane osobowe, w tym dane wyborców popierających konkretną listę kandydatów – zaalarmowała.

– Dla mnie niezwykle ważne jest, żeby te dane chronić i żeby nie dopuszczać do pełnego wglądu w nie osób trzecich. Moim zdaniem prawo do tego mają wyłącznie członkowie okręgowej komisji wyborczej i pracownicy delegatury, którzy ich obsługują – wskazała. Magdalena Pietrzak sprecyzowała, że jeśli obserwatorzy i mężowie stanu mieliby wgląd w prace komisji każdego innego dnia niż dzień głosowania, trzeba ustalić, w jakich czynnościach mogą oni uczestniczyć.

Wybory kopertowe — niebezpieczna droga na skróty 

Zastępczyni dyrektora departamentu kontroli i naruszeń Urzędu Ochrony Danych Osobowych Katarzyna Hildebrandt podkreśliła, że do UODO wpływa coraz więcej skarg związanych z naruszeniem ochrony danych wyborców, a kolejne sprawy wszczynane są z urzędu. Najczęściej dotyczącą przetwarzania danych bez podstawy prawnej i wykorzystywania ich do prowadzenia agitacji.

Dane zbierają pracodawcy, podmioty lecznicze, samorządy zawodowe, a nawet nauczyciele komunikujący się z rodzicami za pomocą dziennika elektronicznego. A potem mailami, SMS-ami czy telefonicznie mogą przedstawiać się np. jako kandydaci startujący w wyborach. Jak podkreślił ekspertka, takie osoby nie mają często świadomości, że działają wbrew przepisom, a dane do których dostęp mają z racji wykonywanego zawodu, nie mogą być przez nie dowolnie używane.

Skargi płyną też w związku z nieprawidłowym zabezpieczaniem danych na listach poparcia. - Takie listy były zostawiane na przykład w sklepie, w czym nie byłoby nic złego, gdyby zakryć dane poprzednich podpisujących; tak, aby kolejne nie miały do nich wglądu. Były też pozostawiane bez żadnego nadzoru, czyli jako ogólnodostępne – wskazała. I przypomniała, że sytuację „komplikują” też przepisy prawa telekomunikacyjnego, które zabraniają prowadzenia marketingu bezpośredniego bez uzyskania uprzedniej zgody odbiorcy.

Obrazując zagrożenia w czasie okołowyborczym Katarzyna Hildebrandt przytoczyła sprawę pozostawionych w jednym z kościołów list komitetu, którego celem było wnioskowanie o zmianę przepisów ustawy o zgromadzeniach publicznych. - Listy były pozostawione bez nadzoru dla osób, które pojawiały się na kolejnych mszach. Podpisujący się mogły zapoznać się z danymi poprzedników. A na takiej liście mamy szeroki zakres danych: imię, nazwisko, adres zamieszkania, PESEL i odręczny podpis. Na tej konkretnej znalazły się też te szczególnie chronione, bo można mówić o ujawnieniu przekonań religijnych i światopoglądowych – wyjaśniła. Sprawa zakończyła się nałożeniem przez prezesa UODO kary finansowej.

Zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisław Trociuk przypomniał z kolei najgłośniejszą sprawą dotyczącą naruszenia ochrony danych, czyli udostępnienia ich na potrzeby organizacji tzw. wyborów kopertowych. W tej sprawie Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że minister cyfryzacji nie miał podstawy prawnej, żeby przekazać poczcie dane obywateli z rejestru PESEL. Decyzję szefa resortu zaskarżył ówczesny RPO Adam Bodnar.

- W moim mniemaniu sprawa ta pokazuje, że nie ma drogi na skróty – ocenił zastępcza Rzecznika. - Jeśli mieliśmy stan epidemii, to prawodawca miał dwie możliwości: albo stosować dotychczasowe reguły z wszystkimi konsekwencjami z tego wynikającymi, albo ogłosić jeden z opisanych w konstytucji stanów nadzwyczajnych, co oczywiście również wywołałoby konsekwencje prawne - także w zakresie przeprowadzania wyborów prezydenckich. Nie miał prawa zrobić tego, co zostało zrobione – skonkludował zastępca RPO.

Czytaj więcej

Trybunał ocenił przepisy, które umożliwiły zarządzenie wyborów kopertowych

Konferencja zorganizowana została z okazji 20. rocznicy przystąpienia Polski do Unii Europejskiej i szóstej rocznicy obowiązywania przepisów RODO. 

Jednym z wątków poruszonych podczas konferencji pt. „Ochrona danych osobowych w Unii Europejskiej. Dokąd zmierzamy w przededniu wyborów europejskich?”, zorganizowanej przez Urząd Ochrony Danych Osobowych, były ryzyka związane z nadchodzącym głosowaniem. 

Listy poparcia z nazwiskami osób zmarłych 

Pozostało 96% artykułu
Internet i prawo autorskie
Eksperci: dzieci w sieci nie będą bezpieczne, póki warunki gry dyktuje biznes
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł