Inflacja HICP to niejako miara „drugiej” kategorii – częściej ekonomiści, analizując zmiany cen, posługują się inflacją CPI, wyliczaną na podstawie koszyka inflacyjnego GUS. Inflacja HICP ma tę zaletę, że jej metodologia wyliczania jest taka sama dla całej UE, pozwala więc porównywać dynamikę cen między krajami. Często na tę statystykę powołuje się, m.in. podczas konferencji prasowych, prezes NBP prof. Adam Glapiński, uzasadniając, że dynamika cen w Polsce nie różni się istotnie na przestrzeni ostatnich lat od sytuacji w innych krajach regionu.
Choć oczywiście miary inflacji CPI i HICP nie różnią się zwykle drastycznie między sobą, to jednak ta pierwsza jest nieco lepiej dopasowana do polskiej specyfiki – naszego koszyka zakupowego i proporcji konkretnych towarów i usług w niej. – Kiedyś inflacja HICP przyciągała też większą uwagę, gdy Polska miała plany wejścia do strefy euro, w kontekście spełnienia kryteriów konwergencji. Ale teraz ten temat jest odłożony – mówi „Rzeczpospolitej” Marta Petka-Zagajewska, dyrektor biura analiz makroekonomicznych PKO BP. Jedno z kryteriów z Maastricht mówi, że średnia stopa inflacji nie powinna przekraczać inflacji trzech państw strefy euro o najbardziej stabilnych cenach o więcej niż 1,5 punktu procentowego.
W gronie „liderów”
Polska znów zaczyna mościć się wśród unijnych „liderów” inflacji. Wrześniowy odczyt 4,2 proc. rok do roku okazał się niższy tylko niż rumuński (4,8 proc.) i belgijski (4,3 proc.). Jest też najwyższy od stycznia. Ciekawostką (wynikającą właśnie z różnic w wyliczaniu) jest fakt, że skok inflacji HICP w Polsce względem sierpnia był zdecydowanie niższy niż w przypadku inflacji CPI (HICP: z 4 do 4,2 proc.; CPI: z 4,3 do 4,9 proc.). Ten wzrost CPI to m.in. efekt niskiej bazy sprzed roku.
Polska znalazła się na unijnym podium inflacyjnym po raz drugi z rzędu. Wcześniej w tym gronie byliśmy rok wcześniej – w lipcu 2023 r., aczkolwiek od tamtego czasu zwykle „kręciliśmy” się w okolicach czwartego–szóstego miejsca. Zwykle, bo w okresie marzec–czerwiec br. były nawet miesiące, gdy wypadaliśmy poza pierwszą dziesiątkę, a nasza inflacja była bliska unijnej średniej. W latach 2020–2021 Polsce zdarzało się liderować inflacyjnej statystyce w UE.