Droższa energia to coraz poważniejszy problem społeczny w całej Unii Europejskiej. Przywódcy 27 państw UE rozmawiali o tym krótko na szczycie w słoweńskim Brdzie, a dogłębną dyskusję zaplanowano na następne wspólne spotkanie, do którego dojdzie 20–21 października w Brukseli. W przyszłym tygodniu Komisja Europejska przedstawi propozycje działań na teraz – żeby chronić najsłabszych. I do zastosowania w średnim terminie – żeby rynek był bardziej odporny na takie sytuacje. Rozważy m.in. postulowane przez niektóre kraje wspólne zakupy gazu na poziomie unijnym i wspólne rezerwy tego surowca.
– Nie ma wątpliwości, że takie posunięcia są konieczne. Postuluję to od 11 lat, gdy razem z byłym szefem KE Delorsem zgłosiłem konieczność budowy Europejskiej Wspólnoty Energetycznej – mówi „Rzeczpospolitej" Jerzy Buzek, były szef Parlamentu Europejskiego, obecnie eurodeputowany odpowiedzialny za tematy energetyczne.
Buzek przypomina, że ta inicjatywa miała trzy punkty: wspólne zakupy gazu, wspólny rynek energii i wspólne badania w celu walki ze zmianą klimatu. – Wspólny rynek powstał, dzięki czemu nie jesteśmy już zagrożeni brakami energii, tyle że czasami jest ona droga. W 2006 i 2009 r. nie było gazu, było po 2 stopnie w szpitalach – przypomina Buzek. Według niego teraz nastał czas na dokończenie budowy Wspólnoty Energetycznej. Ale to pomysł do zrealizowania w średnim terminie.
Czytaj więcej
Polska i inne państwa UE apelują do Brukseli o przyjrzenie się manipulacjom na rynku gazowym ze strony Gazpromu. Europa i tak jednak będzie się tej zimy zmagać z rosnącymi cenami energii.