Sędzia o sprawie Tulei: spodziewamy się najgorszego
Sprawa ta ma związek z orzeczeniem wydanym przez Igora Tuleyę w sprawie tzw. głosowania w sali kolumnowej. Posłowie opozycji zarzucali, że do tej sali utrudniano im wstęp. Sędzia Tuleya wytknął prokuraturze przedwczesne umorzenie śledztwa w tej sprawie. Wskazał, że z materiałów śledztwa wynikało, że protokoły z liczenia głosów były przerabiane i nakazał, by prokuratura oceniła, czy część posłów PiS nie złożyła w tej sprawie fałszywych zeznań. Posiedzenie sądu było jawne.
Postępowanie w sprawie głosowania natomiast zostało umorzone przez prokuraturę po raz drugi, bez możliwości odwołania do sądu. Prokuratura zdecydowała się natomiast ścigać sędziego Tuleyę.
Sędzia Igor Tuleya nie uznaje też decyzji Izby Dyscyplinarnej o uchyleniu mu immunitetu, gdyż nie uznaje jej za sąd w rozumieniu prawa polskiego i europejskiego. - Nie unikam odpowiedzialności i nie ukrywam się przed prokuraturą. Stawiałem się na każde wezwanie. Dobrowolnie nie będę brać udziału w tych czynnościach prokuratorskich, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby prokurator doprowadził mnie siłą, jeśli nie wycofa się z tych zarzutów, nie umorzy postępowania i nie przeprosi za swoje działanie. Jestem pewien, że jednak taki będzie finał - stwierdził Igor Tuleya.
Niejawne posiedzenie prowadzone przez sędziego Adama Rocha rozpoczęło się w środę w południe i zostało przerwane przed północą.- Wyszedłem siwy z przerażenia, co się dzieje z polskim wymiarem sprawiedliwości, jak odchodzimy od procedur, zasad, respektowania praw stron. Nie ma już procedury, jest Izba Dyscyplinarna, która rządzi się prawami Wschodu, a nie prawami Rzeczpospolitej – skomentował tuż po odroczeniu posiedzenia mec. Jacek Dubois, pełnomocnik sędziego Igora Tulei.
- Właściwie sprawa nie zaczęła być rozpoznawana merytorycznie. Godziny sąd i inny skład orzekający musiał poświęcić na rozpoznawanie licznych wniosków obrony, zmierzających głównie do wyłączenia orzekającego sędziego – przekazał rzecznik Izby Dyscyplinarnej Piotr Falkowski. - Wyraźnie widać, że jest to strategia obliczona na przeciąganie, żeby sprawa dłużyła się, trwała w nieskończoność - dodał.