Od niedzieli otwarte są salony fryzjerskie, parki i miejsca pamięci. Obywatele odzyskują wolność w poruszaniu się poza odległość jednego kilometra od domu. Restauracje nadal będą działać w reżimie na wynos, a szkoły będą stopniowo otwierane w najbliższych dniach. Na takie środki ostrożności zdecydował się rząd kraju, w którym zaszczepiona została już ogromna większość ludzi w najstarszych grupach. Mogłoby się wydawać, że w takiej sytuacji niebezpieczeństwo minęło.
Analiza danych statystycznych nakazuje ostrożność. O ile na początku lutego notowano ok. 7 tys. nowych zakażeń dziennie, o tyle w ostatnich paru dniach wahają się wokół 5 tys. To wprawdzie znacznie mniej, ale od 8 stycznia obowiązywały rygorystyczne ograniczenia. Nie wiadomo więc do końca, czy spadek liczby zakażeń jest wynikiem akcji szczepień czy też rezultatem lockdownu. Stąd wstrzemięźliwość rządu. Tym większa, że zanotowano sporo przypadków mutacji koronawirusa.
Wszystko dzieje się zresztą w trakcie trwającej już kampanii przed wyborami do Knesetu, zapowiedzianymi na 23 marca tego roku. Zresztą do końca tego miesiąca mają zostać zaszczepieni wszyscy dorośli obywatele powyżej 16. roku życia. Wszyscy, którzy chcą. Jednak zainteresowanie szczepionkami maleje. Obecnie zgłasza się ok. 100 tys. osób tygodniowo, czyli dwa razy mniej niż kilka tygodni temu.
Obecny lockdown miał zostać złagodzony tydzień wcześniej. Został przedłużony o kilka dni po wielkich pogrzebach dwu słynnych rabinów przed tygodniem. Uczestniczył w nich nieprzebrany tłum ortodoksyjnych Żydów, tłoczących się na niewielkiej przestrzeni, bez maseczek. Służby porządkowe i policja przyglądały się tym wydarzeniom bezczynnie. Wielu z ortodoksyjnych Żydów głosuje na partie religijne, którzy są wiernymi sojusznikami bloku Likud premiera Beniamina Netanjahu.
Z danych ministerstwa zdrowia wynika, że 35 proc. nowych zakażeń ma miejsce w środowisku ortodoksów, stanowiących 15 proc. społeczeństwa. Podobnie jest w liczącej prawie 2 mln osób arabskiej społeczności państwa żydowskiego. Należy dodać, że Izrael nie czuje się absolutnie odpowiedzialny za szczepienia ludności palestyńskiej na okupowanym Zachodnim Brzegu czy w Strefie Gazy.