Rośnie liczba pozytywnych wyników badań klinicznych szczepionek COVID-19. Kolejni twórcy szczepionek starają się o zatwierdzenie użycia preparatów w trybie awaryjnym. Dzięki temu mogą one zostać potencjalnie zastosowane u kilkudziesięciu milionów osób. Naukowcy obawiają się jednak, że tego rodzaju wczesne wdrożenie może zagrozić trwającym badaniom klinicznym, które mają na celu ostateczne wykazanie, jak dobrze te szczepionki działają.
- To prawdziwy dylemat związany z opracowywaniem szczepionek - mówi w "Nature" Klaus Stöhr, emerytowany twórca szczepionek z firmy farmaceutycznej Novartis. Mimo to Stöhr uważa, że szczepionka powinna zostać dopuszczona do użytku w nagłych wypadkach, ponieważ jej skuteczność została ustalona, a potrzeba jest pilna.
W przypadku szczepionek takie przyspieszenie badań klinicznych jest nowością. W tym miesiącu po raz pierwszy w swojej historii Światowa Organizacja Zdrowia zatwierdziła awaryjne użycie nie do końca przebadanych szczepionek na wirusa polio, powodującego chorobę Heinego-Medina, który rozprzestrzenia się na półkuli południowej.
Firmy Pfizer i BioNTech złożyły 20 listopada wniosek o wydanie zezwolenia na zastosowanie szczepionki w nagłych wypadkach do amerykańskiego urzędu ds. żywności i leków (FDA). Mogły to zrobić, gdy połowa uczestników badania była obserwowana przez dwa miesiące po podaniu ostatniej dawki leków. Moderna twierdzi, że wkrótce też osiągnie ten etap, ponieważ prowadzi właśnie badania na grupie 30 000 uczestników. Komisja FDA przeprowadzi ocenę 10 grudnia i zdecyduje, czy szczepionki są wystarczająco bezpieczne i skuteczne, aby można je było stosować w ograniczonym zakresie.