Cofnijmy się na chwilę do 8 maja br. Tego dnia amerykański Departament Pracy przedstawił najgorsze w historii dane z rynku pracy, które wielokrotnie przebiły efekty kryzysu finansowego sprzed ponad dekady. Zatrudnienie w USA w kwietniu, a więc w początkowym okresie lockdownu, zmalało o ponad 20 mln osób, a bezrobocie wzrosło o ponad 10 pkt proc.
Dlaczego przypominam ten moment? Na te dramatyczne odczyty główne indeksy na Wall Street zareagowały 1,5–2-proc. wzrostem, zamiast spadkiem. Ta scena w mikroskali opisuje kryzys uderzający w społeczeństwa, zwiększając rozwarstwienie i dzieląc na wąską grupę zamożnych i przeważającą biednych.
K jak koronakryzys
Trudno dziś powiedzieć, jak będzie wyglądać odbicie gospodarcze, ale w wielu aspektach może to być litera K. Jej kształt obrazuje pogłębiające się nierówności społeczne, a także upadek wielu sektorów gospodarki (np. lotnictwa) i zwyżki w innych (np. e-commerce). Covid pogorszy sytuację wszystkich obywateli, ale nie w demokratyczny sposób.
Asymetrię szoku gospodarczego obrazują dane z Ameryki Łacińskiej. Z przewidywań ONZ wynika, że region doświadczy największych nierówności materialnych i społecznych. Koronakryzys przełoży się na 9,9-proc. spadek PKB na mieszkańca, cofając go do poziomu z końca poprzedniej dekady. Ubóstwo dotknie niemal 38 proc. ludności regionu, a bezrobocie sięgnie 13,5 proc. Pandemia i lockdown najbardziej dotknęły Peru, gdzie PKB zmalał o 13 proc. Jak podaje Oxfam, 2,3 mln mieszkańców stolicy tego kraju straciło pracę i możliwość wyżywienia rodzin, a 200 tys. wróciło pieszo z miast do rodzinnych wsi. W tym czasie majątek dwóch najbogatszych Peruwiańczyków urósł łącznie o 6 proc., do 5,5 mld dol., a grono miliarderów powiększyło się w Peru o dwie osoby.
Jak podaje ONZ, w efekcie pandemii może zostać utracona prawie połowa miejsc pracy w Afryce. Oxfam ostrzega, że 0,5 mld ludzi na świecie może wpaść w ubóstwo.