Wybory prezydenckie, które odbyły się w Białorusi 9 sierpnia, były bezsprzecznie najbardziej kontrowersyjnymi we współczesnej historii kraju. Uwięzienie lub odmowa rejestracji rywali politycznych, brak przejrzystości i liczne fałszerstwa podczas liczenia głosów (Aleksander Łukaszenko rzekomo miał zdobyć aż 80 proc. głosów) oraz bezprawne użycie siły przeciwko pokojowym demonstrantom rozwścieczyły Białorusinów. Od ponad ośmiu tygodni obywatele mobilizują się na niespotykaną dotąd skalę. Każdego dnia tysiące ludzi protestuje przeciwko Łukaszence, mimo że setki, jeśli nie tysiące z nich są zatrzymywani i bici przez milicję.
Jak ten kryzys polityczny odbije się na białoruskiej gospodarce?
Zacznijmy od jej stanu tuż przed wyborami. Z powodu pandemii Covid-19 oraz napięć naftowo-gazowych między Mińskiem i Moskwą PKB Białorusi w okresie styczeń–lipiec 2020 r. spadł o 1,6 proc. r./r., a inwestycje o 0,5 proc. r./r. Rubel białoruski tracił na wartości w stosunku do euro od początku roku, jednak inflacja pozostawała w okolicach celu Narodowego Banku Białorusi (NBB), tj. 5 proc.
Scenariusz 1:
Kryzys gospodarczy
w przypadku braku dialogu i dalszych protestów