Informację o zarzutach dla Leszka Czarneckiego przekazał w poniedziałek rano minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który firmuje swoim nazwiskiem tylko najważniejsze śledztwa. Potwierdził informacje radia RMF z piątku, że Prokuratura Regionalna w Warszawie chce zarzucić milionerowi oszustwo, czyli doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem klientów Idea Banku na sumę 130 mln zł w czasach, kiedy Czarnecki był szefem rady nadzorczej tego banku.
To sytuacja nietypowa, by prokuratura, a nawet minister, informowali o planach czy czynnościach śledczych. Powody wyjątku były dwa – mogła być to ostatnia merytoryczna konferencja prokuratora generalnego i jego osobisty sukces z rozliczania „afery GetBack" (nadzór nad śledztwem ma Prokuratura Krajowa). Drugi powód – śledczy nie mogą formalnie ogłosić zarzutów Czarneckiemu i sądzą, że biznesmen już do kraju nie wróci. Tymczasowy areszt jest potrzebny, by prokuratura mogła wystawić list gończy.
Jak ustaliła „Rzeczpospolita", Czarneckiego próbowano zatrzymać już latem. Postanowienie o przedstawieniu mu zarzutów prokuratura wydała 10 sierpnia, a zaraz potem nakaz jego zatrzymania. Jednak pod żadnym z adresów w kraju (w firmach i miejscu zamieszkania) biznesmena nie było. Dzień później do sądu skierowano więc wniosek o areszt, niezbędny do kolejnego kroku: poszukiwań Czarneckiego listem gończym.
Już teraz wiadomo, że w dniu, kiedy śledczy formułowali zarzuty, biznesmena w kraju nie było. Nie ma śladu, by od 11 sierpnia przekraczał granice (poszły zastrzeżenia w razie gdyby tam się pojawił).
Z informacji „Rz" wynika, że Czarnecki ma usłyszeć zarzuty bliźniaczo podobne do tych, jakie w lutym 2019 r. prokuratura postawiła kilkunastu osobom z Idea Banku. Od tamtego czasu o oszustwa na szkodę klientów są podejrzani dwaj byli prezesi Idea Banku – Jarosław A. i Tomasz B., trzej byli członkowie zarządu (Dariusz M., Małgorzata Sz. i Aneta S.-K.), szefowie lub wiceszefowie departamentów i pracownicy Idea Banku i Lion's Banku – łącznie 18 menedżerów (a w sumie w śledztwie 70 osób). Mieli się go dopuścić, sprzedając obligacje GetBacku, chociaż Idea Bank nie mógł wtedy tego robić, bo nie posiadał na to zgody KNF. Wówczas w zarzutach dla tego grona wskazano ok. 400 poszkodowanych klientów banku, którzy kupili obligacje za 90 mln zł. Teraz w zarzucie dla Czarneckiego, który był szefem rady nadzorczej, a według prokuratury i „faktycznie tym bankiem kierował", liczba oszukanych klientów ma sięgać około tysiąca, a utracona przez nich kwota – 130 mln zł.