Na wyspie Malaita zamieszkuje ok. 25 proc. mieszkańców Wysp Salomona (w liczbach bezwzględnych jest to niecałe 140 tys. osób). Jak pisze Reuters mieszkańcy wyspy od dawna wykazywali ambicje, by wybić się na niepodległość chociaż jest mało prawdopodobne, że referendum niepodległościowe - jeśli do niego dojdzie - zostanie uznane przez władze centralne.
Stojący na czele lokalnych władz Daniel Suidani w oświadczeniu opublikowanym we wtorek podkreślił, że władze w Honiarze (stolica Wysp Salomona) wywierają presję na władze prowincji, by ta zaakceptowała decyzję o uznaniu Chin, mimo że wiedzą, iż Malaita odrzuca tę zmianę w polityce zagranicznej.
- Nadszedł czas dla mieszkańców Malaity, by zdecydowali, czy wciąż chcą być częścią państwa, którego przywódcy stają się dyktatorscy - oświadczył Suidani.
- Samostanowienie jest rdzeniem praw człowieka. Żadna siła nie może stale powstrzymywać jakiejś grupy przed realizacją jej aspiracji, niezależnie od tego jak trudne może się to okazać i jak długo może to zająć - dodał.