Solidarna Polska i Porozumienie Jarosława Gowina szykują się do negocjacji rządowych. Będą trudne, bo dotyczą bardzo szerokiego zakresu spraw. Od personaliów po ustalenie wspólnej agendy na najbliższe miesiące i lata.
Partie sojusznicze PiS są jednak w różnej sytuacji. Porozumienie przeszło przez poważny kryzys wewnętrzny związany z wyborami w maju, podczas którego ujawniły się podziały w całym środowisku. Nasi rozmówcy zapewniają, jednak że ten czas partia już ma za sobą. W Porozumieniu trwają też wewnętrzne wybory regionalne, które mają zakończyć się za ok. dwa tygodnie. Kongres partii ma odbyć się jesienią, ale jak słyszymy, nie jest wykluczone, że odbędzie się dopiero na wiosnę 2021 roku.
Dlaczego nic się nie działo?
Sytuacja w Porozumieniu i wyjście z kryzysu wyborczego mają też wpływ na zmiany w rządzie. Jak wynika z naszych rozmów, w partii jest raczej powszechne przekonanie, że Gowin powinien wrócić do gabinetu premiera Morawieckiego. – Inaczej ta cała konstrukcja będzie dużo gorzej działać – przekonuje jeden z naszych dobrze poinformowanych rozmówców. Gowin podał się do dymisji w trakcie kryzysu wyborczego. Wtedy wicepremierem została Jadwiga Emilewicz. Jeśli koalicjanci nie utrzymają dwóch ministerstw, to Emilewicz znajdzie się najpewniej poza rządem.
Ale jak słyszymy – PiS nie przedstawiło swoim koalicjantom pełnego uzasadnienia, dlaczego obcięcie ich stanu posiadania o jedno ministerstwo jest konieczne, ani też dlaczego w ogóle potrzebna jest tak daleko idąca zmiana, jeśli chodzi o liczbę ministerstw. – Jesteśmy zdziwieni tym, że najpierw deklaruje się głęboką rekonstrukcję, a później długo nic się w praktyce nie dzieje – mówi nam jeden z rozmówców z partii Gowina.
Jak można usłyszeć, zarówno Solidarna Polska jak i Porozumienie Jarosława Gowina są teraz jednocześnie zmobilizowani i skonsolidowani, by obronić swój stan posiadania. W obecnej umowie koalicyjnej zapisane są dwa ministerstwa dla każdego z koalicjantów.