Demografia: Nigeria wyprzedzi Chiny. Polska wśród przegranych

Głęboka zmiana liczby ludności to nowe rozdanie kart w gospodarce i polityce. Polska będzie wśród przegranych.

Aktualizacja: 16.07.2020 06:05 Publikacja: 15.07.2020 18:31

Do końca wieku w subsaharyj- skiej Afryce będą mieszkały 3 miliardy osób

Do końca wieku w subsaharyj- skiej Afryce będą mieszkały 3 miliardy osób

Foto: afp

Zmiany demograficzne to nic nowego. Dziesięć tysięcy lat temu na Ziemi mieszkało tylko milion ludzi, w 1800 roku było ich już miliard, a w 1960 – 3 miliardy. Nigdy jednak zmiany nie następowały tak szybko, jak to się rysuje w XXI wieku. Po raz pierwszy dla wielu państw będzie to też oznaczało spadek liczby mieszkańców, a nie ich wzrost.

Wykształcenie kobiet

W obszernej analizie poważne pismo naukowe „The Lancet” przewiduje, że już za 44 lata, a więc znacznie szybciej, niż do tej pory sądzono, ludzkość osiągnie szczyt rozwoju (9,7 mld osób) i zacznie dość dynamicznie się kurczyć. W kolejnych 36 latach, a więc do końca wieku, ubędzie nas bowiem aż 900 mln do 8,89 mld.

Taką ewolucję należy przede wszystkim tłumaczyć fundamentalnymi zmianami cywilizacyjnymi: coraz lepszym wykształceniem kobiet, ich niezależnością finansową, ale także upowszechnieniem środków antykoncepcyjnych.

To przyniesie rewolucję, którą jednak jedni będą odczuwali znacznie mocniej od innych. Rekordzistką jest już i dziś bardzo słabo zaludniona Łotwa, której ludność do końca wieku skurczy się o 78 proc. Salwador nie będzie wiele lepszy, tracąc 77 proc. mieszkańców. W tym czasie zaludnienie Nigru wzrośnie o 765 proc., Czadu o 710 proc., Sudanu Południowego o 594 proc., Mali o 321 proc. To kraje, gdzie dziś przeciętna kobieta ma średnio nawet siedmioro dzieci, w których jednak tylko część dożywa wieku dorosłego. Poprawa warunków sanitarnych spowoduje, że takich przedwczesnych zgonów będzie o wiele mniej.

Polska należy do grupy 23 państw, których według analizy „The Lancet” ludność do 2100 spadnie o ponad połowę. Zamiast 38, będzie nas 15 mln. Ale nie mniej brutalnych strat doznają: Rumunia (z 19 do 7 mln), Ukraina (z 45 do 17 mln), Japonia (ze 128 do 59 mln), Hiszpania (z 46 do 23 mln) czy Włochy (z 50 do 30 mln).

Ale nie wszystkim krajom zachodniej Europy przypisany jest taki los: dość wspomnieć, że liczba Brytyjczyków nawet nieco wzrośnie (z 66 do 71 mln), podobnie jak Francuzów (z 65 do 67 mln). Więcej będzie też Amerykanów (z 324 do 333 mln). Niemcy nie unikną załamania ludności (z 83 do 66 mln), ale będzie ono znacznie mniejsze niż w Polsce.

Ten relatywny sukces wybrane kraje zachodnie odniosą dzięki dobrze ugruntowanej polityce przyjmowania i integracji imigrantów. Przez to zachowają one też wysokie pozycje wśród największych gospodarek świata. Amerykę co prawda około 2050 r. w takiej klasyfikacji wyprzedzą Chiny, ale pod koniec wieku znów wróci na najwyższą pozycję.

200 milionów Egipcjan

ChRL ma bowiem poważny problem z demografią. Tu liczba pracujących w XXI wieku spadnie z 950 do 350 mln, wywracając do góry nogami obecny model gospodarczy. Także Włochy z powodu kurczenia się ludności spadną na 25. (z 9.) pozycję na liście największych potentatów ekonomicznych świata. Polska znajdzie się w 2100 r. na 44. pozycji. Dziś jest na 21.

Ciosem dla rozwoju gospodarki jest jednak nie tylko spadek liczby ludności, ale też starzenie się społeczeństwa. Pod koniec wieku na Ziemi będzie mieszkało 2,3 mld osób powyżej 65. roku życia wobec 1,7 mld tych poniżej 20 lat. Tych, którzy mają powyżej 80 lat, będzie dwa razy więcej (800 mln) niż dzieci do 5. roku życia (400 mln).

Dobra kondycja gospodarcza niektórych krajów Europy Zachodniej to jednak także wyzwanie. Pod bokiem Europy, w Afryce Północnej i w subsaharyjskiej Afryce, dojdzie bowiem do wybuchu prawdziwej bomby demograficznej. O jej skali dobrze świadczy przykład Nigerii, kraju, który dziś ma ok. 200 mln mieszkańców, ale pod koniec wieku będzie ich miał 790 mln, najwięcej ze wszystkich państw świata poza Indiami (1 mld), bo Chiny spadną do 731 mln. Spektakularny wzrost liczby mieszkańców (z 96 do 200 mln) zanotuje choćby Egipt.

W pierwszej dziesiątce najbardziej zaludnionych państw świata znajdą się jeszcze trzy inne kraje afrykańskie: Kongo, Etiopia i Tanzania.

Łącznie tylko w krajach położonych na południe od Sahary będzie mieszkało ponad 3 mld osób, dziesięciokrotnie więcej niż w krajach zachodniej Europy. To oznacza ogromną presję migracyjną na nasz kontynent.

Ludność Rosji ma w ciągu nadchodzących ośmiu dekad skurczyć się ze 146 do 106 mln. Pod bokiem Chin znajdą się więc ogromne, w zasadzie puste obszary. To powstrzyma Moskwę przed szukaniem kolejnych podbojów terytorialnych w Europie, aby ochronić obecny stan posiadania czy przeciwnie, Kreml dojdzie do wniosku, że jedynym sposobem na obronę przed falą niekontrolowanej imigracji z Chin jest konsolidacja krajów niegdyś należących do ZSRR – przyszłość pokaże.

Zmiany demograficzne to nic nowego. Dziesięć tysięcy lat temu na Ziemi mieszkało tylko milion ludzi, w 1800 roku było ich już miliard, a w 1960 – 3 miliardy. Nigdy jednak zmiany nie następowały tak szybko, jak to się rysuje w XXI wieku. Po raz pierwszy dla wielu państw będzie to też oznaczało spadek liczby mieszkańców, a nie ich wzrost.

Wykształcenie kobiet

Pozostało 91% artykułu
Społeczeństwo
Facebook i TikTok dozwolone od lat 16? Ustawa jest już w australijskim parlamencie
Społeczeństwo
Rosji brakuje pieniędzy na wojnę. Ale noworoczne imprezy będą huczne
Społeczeństwo
Samolot trafiony pociskiem. Ewakuowano pasażerów
Społeczeństwo
Agenci z Białorusi są w Polsce. Pokazujemy, jak działa wywiad Aleksandra Łukaszenki
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Społeczeństwo
Ujawniamy, jak Aleksander Łukaszenko umieścił agentów w Polsce