Od wielu tygodni cały świat ekscytuje się wirusem plagą, która spadła nieoczekiwanie na nas. Tymczasem równolegle toczy się polityczne życie. Toczy się życie polityczne w Europie, rozmowy budżetowe, brexitowe etc. Toczy się życie polityczne wokół Europy. Rosjanie eskalują konflikt w Donbasie. Toczy się życie w sąsiednich regionach. Turcy i Rosjanie starają się wygrać dla siebie konflikt w Syrii.
W tym czasie dochodzi do nadzwyczajnego porozumienia Stanów Zjednoczonych z afgańskimi talibami. Porozumienie zawarte 29 lutego zakłada wycofywanie się z Afganistanu w ciągu kilkunastu miesięcy wojsk amerykańskich i natowskich. Brzmi optymistycznie. Czy realistycznie? Wojna z terroryzmem w Afganistanie to w przenośni wojna z terroryzmem światowym, który zaatakował USA 11 września 2001 roku.
Wojna o Afganistan toczy się od kilku tysięcy lat. Afganistan to korytarz pomiędzy Europą, Azją Mniejszą do Indii. Tysiące lat temu przez Afganistan do Indii przedzierała się armia Aleksandra Wielkiego. Parę wieków temu próbowali opanować ten strategiczny kraj Brytyjczycy. Kilkadziesiąt lat temu Sowieci starali się stworzyć w muzułmańskim kraju socjalizm. Afganistan dziś to korytarz energii z Zatoki Perskiej do Pakistanu, Indii i Chin. Wielkich gospodarek światowych.
Od końca lat 70. ubiegłego wieku na terenach Afganistanu toczy się wojna. Po wycofaniu się Sowietów w 1989 roku różne ugrupowania polityczno-religijne starały się przejąć władze. Najbliżej władzy byli fundamentalistyczni muzułmanie, talibowie, którzy weszli na drogę terrorystycznej wojny ze światem Zachodu. Należy uczciwie przyznać, że to fundamentalistyczne wzmożenie przeciw Sowietom zostało wówczas wykorzystane przez USA przeciw sowieckim okupantom, ale później odwróciło się przeciw Zachodowi. Tak, Zachód stworzył fundamentalistów muzułmańskich. Talibowie nie prowadzili otwartej wojny. Wychodzili z założenia, że choć Zachód ma zegarki szwajcarskie, to oni mają czas. I doczekali się swojego czasu.
Obecne porozumienie USA z talibami zakłada głównie redukcję obecności amerykańskiej i natowskiej w Afganistanie. Warunkiem jest oczywiście zerwanie współpracy talibów z Al-Kaidą i terroryzmem oraz podjęcie współpracy z afgańskim rządem w Kabulu. No i tu zaczynają się problemy.