To perspektywa emancypacji i wzmocnienia pozycji Polski w UE, budowy Unii równych państw, równych obywateli i konsumentów, a nie Unii 2 prędkości i podwójnych standardów, przywracania równowagi na osi Wschód - Zachód, respektowania tożsamości narodowych, obrony tożsamości cywilizacji europejskiej, zasad solidarności, subsydiarności i sprawiedliwości. To perspektywa powrotu instytucji UE do działania w ramach prawa europejskiego a nie poza nim, robienia mniej, ale lepiej, odchudzenia legislacji, decentralizacji, a nie centralizacji Unii Europejskiej. Unia winna zajmować się realnymi potrzebami obywateli, walczyć z kryzysami, a nie promować i narzucać projekty ideologiczne. Polska potrzebuje Unii dbającej o bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, dobrobyt Europejczyków oraz pokój w sąsiedztwie.
Donald Tusk przygotowuje wystąpienia na 3 maja i 4 czerwca. Czy to nie przekroczenie uprawnień szefa RE?
Już w pierwszej kadencji Donald Tusk zaczął wychodzić z roli Przewodniczącego Rady Europejskiej i ingerować w sprawy jako nieformalny lider polskiej opozycji, tym samym gwałcąc ducha artykułu 15.6 Traktatu o UE, który zabrania pełnienia ról publicznych w krajach członkowskich.
Wystąpienia 3 maja i 4 czerwca mogą być tego apogeum, to oczywiste przekroczenie uprawnień i naruszenie zasad i obyczajów w UE. Trudno natomiast reagować na sytuacje, kiedy szatniarz, jak u Barei, odmawia wydania płaszcza.
Co oznaczałby dla Polski powrót pańskiego byłego kolegi partyjnego do Polski i zaangażowanie w krajową politykę oraz ewentualny start w wyborach prezydenckich?
Sądzę, że oznaczałby jego przegraną. Po zakończeniu swej kadencji, Donald Tusk może wrócić do polityki krajowej, ale nie powinien do niej wkraczać przedtem. Po powrocie, powinien zacząć od wytłumaczenia się z zawiedzionych oczekiwań Polski i regionu Europy Środkowo-Wschodniej oraz szkód, jakie wyrządził Polsce jako szef Rady Europejskiej.