Nie chodzi tylko o umowę z Iranem, ale coraz bardziej chwiejne podstawy wolnego handlu na świecie. Bo to nie pierwsza decyzja prezydenta USA, która idzie w poprzek trendowi znoszenia barier handlowych i sankcji gospodarczych.
Jeszcze trzy lata temu z polskiej perspektywy wydawało się, że dzięki porozumieniu wielkich graczy pojawia się szansa dla naszego biznesu. We wrześniu 2015 r. wicepremier Piechociński udał się z misją firm polskich do Teheranu, zainaugurowano program „Go Iran", kontynuowany przez obecny rząd. Dziś stawiamy sobie pytanie, co Unia Europejską i jej przedsiębiorcy mają zrobić wobec wyjścia USA z umowy i zapowiedzi Iranu, że to koniec porozumienia.
Konfederacja Lewiatan i duża część polskiego biznesu podziela stanowisko organizacji BusinessEurope, która w komunikacie nazywa wielce ryzykowną gospodarczo sytuację, w której znaleźliśmy się po zapowiedzi Donalda Trumpa o wycofaniu się USA z tzw. porozumienia nuklearnego. Stronami umowy, poza Iranem, USA i UE oraz jej członkami (Francją, Wielką Brytanią i Niemcami), były także Chiny i Rosja. Czy to ma oznaczać, że to teraz z Moskwą i Pekinem mamy kształtować nowy ład międzynarodowy w imię wolnego handlu, stabilności politycznej i – to nadal myślenie życzeniowe – promowania zachodnich standardów ochrony praw człowieka?
Dwie drogi
Wśród polityków, decydentów, analityków gospodarki i stosunków międzynarodowych od lat ścierają się dwie koncepcje dotyczące relacji wspólnoty euroatlantyckiej z innymi państwami. Pierwsza z nich mówi, że „wolny świat" lub „Zachód" powinny prowadzić z partnerami dialog w dziedzinie praw człowieka i demokracji, a jako swego rodzaju nagrodę za wdrożenie zaleceń zliberalizować przepływ towarów, usług, osób i kapitału. W opozycji są ci, którzy dowodzą, że demokracja i prawa człowieka mają szansę ziścić się dopiero wtedy, kiedy nasi partnerzy z innych regionów skorzystają na współpracy z nami w dziedzinie handlu, inwestycji, infrastruktury czy energetyki. Powstrzymanie badań nuklearnych przez Iran moglibyśmy podstawić do tego równania zamiast demokracji i praw człowieka z nadzieją, że ich elementy ujawnią się w jego ostatecznym wyniku.
Nie musimy jednak szukać tak odległych przykładów na to, że politykę zjednywania partnerów należy prowadzić mądrze. Partnerstwo Wschodnie okazało się atrakcyjne tylko dla niektórych państw, z myślą o których zostało stworzone. Poza tym agresja rosyjska w Gruzji w 2008 r. i zaangażowanie Kremla w destabilizację wschodu Ukrainy zrobiły swoje i dały do myślenia decydentom z byłych republik radzieckich.