Adwokaci i radcowie sprzeciwiają się pomysłowi PiS o łączeniu ich samorządów

Nie ma zgody przedstawicieli władz największych samorządów prawniczych na fuzję. To główny wniosek z debaty, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej”. Adwokaci i radcowie sprzeciwiają się pomysłowi PiS.

Aktualizacja: 25.09.2023 11:09 Publikacja: 25.09.2023 03:00

Uczestnicy debaty (od lewej): Sebastian Kaleta, Anisa Gnacikowska, Marcin Sala-Szczypiński, Tomasz P

Uczestnicy debaty (od lewej): Sebastian Kaleta, Anisa Gnacikowska, Marcin Sala-Szczypiński, Tomasz Pietryga (zastępca redaktora naczelnego „Rz”), Przemysław Rosati, Zbigniew Tur, Arkadiusz Myrcha fot, mat. pras.

Połączenie prawniczych korporacji, którego zapowiedź znalazła się w deklaracji programowej Zjednoczonej Prawicy, zdaniem partii rządzącej ma ułatwić obywatelom dostęp do usług profesjonalistów broniących ich praw. Dla radców i adwokatów oznacza to z kolei zrzeszenie w jednym wspólnym samorządzie z zachowaniem możliwości pracy na etacie. Podczas debaty w „Rzeczpospolitej” oddaliśmy głos najbardziej zainteresowanym, czyli przedstawicielom obu profesji.

Mimo że dyskusja na temat możliwej unii odżyła za sprawą polityki, w środowisku rozgorzała już lata temu. Zdaniem przedstawicieli samorządów aktualna propozycja nie jest jednak odpowiedzią na rzeczywiste potrzeby obywateli. Alarmują, że znacznie bardziej palącym problemem są działające na rynku bez odpowiedniego nadzoru podmioty świadczące quasi-pomoc prawną, do których trafiają nieuświadomieni Polacy. Plany partii Jarosława Kaczyńskiego odczytują raczej jako próbę zagwarantowania ministrowi sprawiedliwości ściślejszej kontroli nad działającymi obecnie samorządami. W wizji utworzenia jednej organizacji widzą zaś ryzyko utraty zawodowych więzi między adwokatami i radcami, zrzeszonymi dzisiaj w dwóch różnych podmiotach.

Bezzasadność fuzji

Jak oceniła członkini Naczelnej Rady Adwokackiej Anisa Gnacikowska, samorząd adwokacki przez ostatnie trzy dekady, czyli odkąd na horyzoncie pojawiła się wizja połączenia, od władz centralnych uzyskiwał zapewnienia, że nie dojdzie do niego bez woli przedstawicieli tego zawodu.

– Oczywiście w międzyczasie zmianie uległ zakres uprawnień radców prawnych, który jest obecnie taki sam jak adwokatów; różni nas jedynie kwestia umowy o pracę – zauważyła. – Dziś te zapowiedzi możemy potraktować jako zamach na samorządność adwokatury i radców prawnych. W wyniku tej zmiany nasze kompetencje mogą zostać okrojone – oceniła.

Co więcej, zdaniem adwokat, fuzja skutkowałaby zaburzeniem poczucia tożsamości wspólnoty. – Samorządy to nie są organy czy siedziby, tylko przede wszystkim grupy ludzi wykonujących określony zawód. Po połączeniu zarządzanie tak wielką masą skutkowałoby anonimowością i zaburzeniem poczucia tożsamości i więzi z grupą zawodową – podsumowała.

Czytaj więcej

PiS chce fuzji radców i adwokatów

W ocenie Marcina Sali-Szczypińskiego, dziekana rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Krakowie, funkcjonowanie odrębnych podmiotów to korzyść dla obywatela. – Cały nasz wysiłek powinien być nakierowany na to, żeby klient udał się po pomoc prawnika w todze – bez względu na to, czy jej żabot ma kolor zielony czy niebieski; to kwestia wtórna – podkreślił.

Oceniając potencjalną unię z perspektywy resortu sprawiedliwości, radca dostrzegł w tym działaniu „chęć ograniczenia kompetencji samorządów i podporządkowania ich tak, aby nie wyrażały krytycznych opinii na temat inicjatyw czy działań resortu”. – Nie chciałbym, żeby pod pretekstem przeprowadzenia fuzji doprowadzono do sytuacji, w której ważne funkcje w samorządzie konkretne osoby sprawowały będą tylko dlatego, że uzyskały aprobatę ministerstwa – doprecyzował. I przypomniał, że istota samorządności polega na możliwości samodzielnego wyboru reprezentantów.

Problemy w innych obszarach widzi też prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati. W jego opinii faktyczne rozwiązywanie tych trawiących obecnie wymiar sprawiedliwości polegałoby przede wszystkim na zagwarantowaniu prawidłowo finansowanego systemu świadczenia pomocy prawnej z urzędu i uporządkowaniu rynku świadczenia pomocy prawnej. W idei połączenia samorządów widzi ryzyko stworzenia fasadowej struktury, w której funkcjonowanie mocno będzie mogło ingerować ministerstwo. – Obecnie szef resortu sprawiedliwości ma narzędzia, by interweniować, jeśli któryś z samorządów okazałby się niewydolny lub przestałby realizować swoje zadania – zauważył. Ocenił przy tym, że w prawdziwym interesie obywatela leży to, by ingerencja nie była nadmierna.

Pomysł kampanijny?

Kolejne piętrzące się problemy widzi wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych Zbigniew Tur. Wśród nich widzi, jak poprzednicy, ryzyko związane z możliwością „funkcjonowania bez jakiegokolwiek uregulowania firm odszkodowawczych, kojarzonych przez klientów z podmiotami prowadzonymi przez wykwalifikowanych prawników”. Samych struktur samorządowych nie uważa zaś za – posługując się terminologią przyjętą w zapowiedzi PiS – skostniałe. – Dziś izby prowadzą szeroko zakrojone akcje informacyjne, nie ma limitów przyjęć na aplikacje, więc mam wrażenie, że postawiona diagnoza o ograniczonym dostępie do zawodu jest błędna – dodał.

Czytaj więcej

Adwokaci sprzeciwiają się pomysłowi PiS. "Likwidacja skostniałych struktur"

Powodów do postawienia tezy o rzekomo wołającym o interwencję z góry samorządzie nie widzi też radca prawny i poseł PO Arkadiusz Myrcha. – Traktuję to wyłącznie jako wyciągnięty z kapelusza pomysł kampanijny i – skoro nawet najbardziej zainteresowani tymi zmianami nie dostrzegają nawet pół waloru tej reformy – jako przyczynek do dyskusji akademickiej – powiedział.

Argumenty o bezzasadności fuzji odpierał radca prawny i wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Według niego obywatela, który poszukuje pomocy prawnej, nie powinno interesować, czym w swojej specyfice różni się działalność dwóch specjalistów. – Fakt, że radcowie organizują dzisiaj kampanie informacyjne – wydając przy tym własne pieniądze – wyjaśniające społeczeństwu, że ich uprawnienia i poziom profesjonalizmu jest tożsamy z tym adwokackim, nie jest racjonalne – podkreślił.

Wiceminister wyjaśnił, że dostrzeżony powinien zostać fakt, iż już od lat obowiązuje system, w którym przedstawiciele dwóch profesji mają tożsame uprawnienia nadane im przez państwo i te same możliwości działania. Dodał, że funkcjonują oni przy tym w dwóch odrębnych strukturach, a społeczeństwo postrzega ich jako wykonujących różne zawody. – Podstawową propozycją jest przyznanie adwokatom możliwości pracy na etacie, tak jak (wykonują ją) radcowie prawni. Wówczas zatarte zostaną jakiekolwiek różnice między obiema profesjami. Reszta zatarła się już kilkanaście lat temu, a egzaminy końcowe zawierają te same zagadnienia i wymogi – tłumaczył Sebastian Kaleta.

Przedstawiając swoje racje, zapewniał, że dla Polaków byłoby lepiej, gdyby mieli pewność, że obsługę prawną od A do Z realizuje przedstawiciel jednego zawodu. – Że istnieje tylko jeden podmiot, któremu stawiane są oczekiwania, jeśli chodzi o etykę zawodową i sprawowany nad nim nadzór – wskazywał.

Omówił też kwestię postępowań dyscyplinarnych i egzaminów, które organizuje się osobno, mimo że ich formuła i zakres tematyczny są tożsame.

– Lepiej, aby sprawowany przez państwo nadzór był jednolity – dodał.

Z kolei twierdzenie, że w wyniku reformy powstałby jeden ogromny twór, wiceminister skontrował przypomnieniem, że w Trybunale Konstytucyjnym leży wniosek, w myśl którego „radcowie i adwokaci mogliby zrzeszać się w gremiach o mniej przymusowych formach, niż zakładają to aktualnie obowiązujące przepisy”. W myśl jego zapisów mogłaby pojawić się szansa na powołanie do życia dodatkowych izb wewnątrz samorządów utworzonych na zasadzie dobrowolności.

Wniosek do Trybunału

Do sprawy K 6/22 nawiązał też Marcin Sala-Szczypiński, który w jej kontekście dopatrzył się nieścisłości w niedawnych zapowiedziach PiS. – Dostrzegam tutaj albo daleko idącą niekonsekwencję między nim a deklaracją z programu politycznego, albo sprytnie ukryty, znacznie dalej idący plan – podkreślił. Wyjaśnił, że wniosek w TK zawiera sugestię o możliwości tworzenia samorządów branżowych, gdzie kryterium przynależności byłoby oderwane od terytorialnego. Terytorialny podział zaś jest kluczowy w przypadku m.in. współpracy samorządów w zakresie nieodpłatnej pomocy prawnej z gminami i powiatami.

Czytaj więcej

Adwokaci sprzeciwiają się wyborczej zapowiedzi PiS

– Z kolei z drugiej strony klient będzie wiedział, że zawód adwokata jest jeden, ale jeśli będzie mnogość samorządów, to skąd będzie miał świadomość, do którego się poskarżyć, jeśli jego pełnomocnik zrobi coś nie tak? – zastanawiał się Sala-Szczypiński. I przewidywał, że być może wówczas obywatel zyska możliwość poskarżenia się do rzecznika odpowiedzialności zawodowej funkcjonującego przy ministerstwie. – To jest kolejny element tego ukrytego planu, którego ja się obawiam – przyznał.

Argumenty wiceministra odparł też wiceprezes KRRP. Zbigniew Tur podnosił, że egzaminy opłacane są przez kandydatów i egzaminowanych aplikantów, a zatem przez samych zainteresowanych. Liczba komisji uzależniona jest zaś od liczby kandydatów i nie ma nic wspólnego z tym, ile funkcjonuje samorządów. Tych nie zasilają zaś publiczne środki, a więc mogą one przeznaczać je zarówno na akcje promujące, jak i te podnoszące poziom wiedzy społeczeństwa.

Pomysł burzenia „utworzonych historycznie struktur” w imię wprowadzenia jednego egzaminu za bezcelowy uznała także Anisa Gnacikowska, odpierając argument o ich skostnieniu. – Adwokatura bardzo odmłodniała, a około 70 lub 80 proc. przedstawicieli naszej społeczności nie wykonuje zawodu dłużej niż pięć lat. Statystycznie to najmłodszy zawód w Polsce – przekonywała debatujących.

Z przekonaniami przedstawiciela resortu polemizował też prezes NRA. Drążył przy tym temat propozycji wprowadzenia umowy o współpracę, która zastąpiłaby formę B2B między adwokatem a kancelarią, przekonując, że to stanowiłoby remedium na zdiagnozowany problem.

Sebastian Kaleta wskazał, że gdyby propozycja programowa była realizowana, należałoby przeprowadzić dyskusję nad zakresem form wykonywania zawodu, które odstają od dzisiejszych realiów rynku pracy. Łatwiej byłoby jednak organizować to w sytuacji, kiedy samorząd byłby jeden.

Przemysława Rosatiego, podobnie jak jego przedmówców, zaniepokoiła też wizja odgórnie narzuconej kontroli działań profesjonalistów. Uzyskał jednak zapewnienie, że resort jest świadomy brzmienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2010 r., który określa „zakres możliwości ustawowej kompetencji ministra w odniesieniu do roli rzeczników dyscyplinarnych”. Prezes rady za szczególnie ważną uznaje bowiem gwarancję, że w razie popełnienia przewinienia dyscyplinarnego nad adwokatem stanie nie polityk, ale rzecznik dyscyplinarny samorządu.

Wiceminister zapewniał dyskutantów również o tym, że władza rozumie konieczność ukrócenia aktywności podmiotów działających dzisiaj poza kontrolą państwa. – Chodzi o wprowadzenie nadzoru nad tymi działającymi w zakresie szeroko pojętego doradztwa prawnego. Nie jest to jednoznaczne z możliwością utworzenia kolejnego samorządu, tylko z wprowadzeniem mechanizmów będących odpowiedzią na ewentualne nadużycia lub nieprawidłowości oraz wprowadzenia gwarancji, by te nie występowały – tłumaczył. Ta retoryka nie przekonała jednak Przemysława Rosatiego, który brak jasnych deklaracji co do zastosowania radykalnych metod uznał za dowód na zatrzymywanie się w pół drogi.

Czytaj więcej

Ewa Szadkowska: Stracą adwokaci, zyskają rządzący

Połączenie prawniczych korporacji, którego zapowiedź znalazła się w deklaracji programowej Zjednoczonej Prawicy, zdaniem partii rządzącej ma ułatwić obywatelom dostęp do usług profesjonalistów broniących ich praw. Dla radców i adwokatów oznacza to z kolei zrzeszenie w jednym wspólnym samorządzie z zachowaniem możliwości pracy na etacie. Podczas debaty w „Rzeczpospolitej” oddaliśmy głos najbardziej zainteresowanym, czyli przedstawicielom obu profesji.

Pozostało 96% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach