Mowa o mecenasie Robercie K. z Krakowa. Wczoraj kolejną jego kasacją zajmowała się Izba Dyscyplinarna Sądy Najwyższego.
Prawnik był już zawieszany w prawie wykonywania zawody dwukrotnie na okres trzech miesięcy, później sześciu miesięcy a następnie roku. W jednej ze spraw, która była rozpoznawana przed SN został obwiniony o to, że mimo przyjęcia sprawy o odszkodowanie za wypadek przy pracy nie złożył w niej nawet pozwu, co nie przeszkadzało mu przez 10 lat zapewniać klienta, że ta się toczy. Co więcej prawnik miał z każdej rozprawy-widmo składać relacje swojemu mocodawcy.
Czytaj więcej
Trzy lata bez prawa wykonywania zawodu nie jest karą rażąco wysoką za świadczenie przez radcę pomocy prawnej w okresie zawieszenia.
Wczorajsza sprawa dotyczyła przewinienia za które korporacja Robertowi K. wymierzyła najwyższą z kar - wydalenie z zawodu. Chodziło o sposób reprezentowania jednej ze śląskich Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych, która pozostawała w upadłości. Prawnik dysponował dokumentami SKOK-u na mocy których mieli zostać pozwani klienci tej instytucji. Wśród nich znajdowały się weksle, oświadczenia o poddaniu się egzekucji oraz wiele innych wrażliwych dokumentów finansowych. Mimo licznych wezwań mecenas nie przekazał ich syndykowi.
Radcowski sąd pierwszej jak i drugiej instancji nie mieli wątpliwości, że powyższym zachowaniem prawnik zasłużył na wykreślenie z grona radców prawnych. Tym bardziej, że wielokrotnie był już bohaterem postępowań dyscyplinarnych.