Lew Ponomariow: Musimy wyciągnąć Rosję z bagna

Szanse na demokrację w naszym kraju po powstaniu zbrojnym byłyby znikome – mówi Lew Ponomariow, były radziecki, a obecnie rosyjski, obrońca praw człowieka.

Publikacja: 23.10.2023 03:00

Lew Ponomariow: Musimy wyciągnąć Rosję z bagna

Foto: mat. pras.

Kreml szykuje się do przyszłorocznych marcowych wyborów prezydenckich. Rosyjska opozycja jest podzielona. Jedni opowiadają się za bojkotem, drudzy chcą rywalizować z Putinem, a jeszcze inni namawiają do walki zbrojnej. Do którego obozu pan należy?

Uważam, że powinniśmy wykorzystać każdą możliwość, by agitować przeciwko Władimirowi Putinowi, opowiadać o agresji Rosji przeciw Ukrainie. Wybory to okazja do przyciągnięcia uwagi Rosjan do tych problemów, ale również do spraw socjalnych. Jestem za tym, by ludzie głosowali przeciw Putinowi i notowali wszystkie naruszenia prawa podczas przyszłorocznych wyborów. Władze i tak zapędzą do głosowania pracowników budżetówki, a przeciwnicy reżimu przy bojkocie będą siedzieć w domach. Musimy ich zmobilizować. Niektórzy uważają, że to byłoby na rękę władzom, ale absolutnie się z tym nie zgadzam. Putin chce zmobilizować wszystkie swoje siły, by pokazać, jak duże ma poparcie.

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wygramy tych wyborów, ale powinniśmy robić wszystko, by osłabić jego władzę.

Ale w takim przypadku opozycja demokratyczna Rosji musiałaby wystawić swojego wspólnego kandydata. Czy to w ogóle jest możliwe?

W grę wchodzą różne opcje. Jest wariant jednego wspólnego kandydata. Na razie nie wiemy, kto to może być, ale krążą już niektóre nazwiska. Zdajemy sobie sprawę, że dla życia takiego człowieka będzie to przedsięwzięcie niebezpieczne. Nie ważne, kto będzie kandydatem, chodzi o to, by wszyscy się zjednoczyli i na niego głosowali. To okazja do przeprowadzenia wielkiej kampanii, przypomnienia o więźniach politycznych. Musimy wykorzystać wybory, by uderzyć w Putina.

Czytaj więcej

Władimir Putin myśli już o reelekcji. Opozycja rosyjska skłócona i podzielona

A jeżeli kandydata opozycji nie dopuszczą do wyborów? Czy będziecie się jednoczyć wokół „kieszonkowej opozycji” Kremla, np. lidera komunistów Giennadija Ziuganowa popierającego wojnę Putina?

W takim razie trzeba będzie niszczyć kartę do głosowania, np. głosując jednocześnie na dwóch kandydatów. Przyjść do lokalu wyborczego, spotkać tam ludzi o podobnych poglądach, zanotować, ile osób zniszczyło karty do głosowania. Coś podobnego było na Białorusi podczas wyborów w 2020 roku, a tam była przecież jeszcze znacznie gorsza sytuacja niż w Rosji, chociażby jeżeli chodzi o pracę niezależnych obserwatorów głosowania.

Po wyborach na Białorusi w 2020 roku świat demokratyczny przestał uznawać Aleksandra Łukaszenkę za prezydenta. Czy Putin może powtórzyć jego los?

Putinowi zależy na uznaniu międzynarodowym, bo i tak już znajduje się w trudnej sytuacji. On źle się czuje z tym, że nie spotykają się z nim czołowi przywódcy Zachodu, że nie spotyka się z nim prezydent Joe Biden. Geopolitycznie już przegrał.

Część rosyjskiej opozycji, na czele z Garrim Kasparowem, opowiada się za bojkotem wyborów. Uważają, że udział w nich demokratycznego kandydata będzie tylko legitymizował to nieuczciwe głosowanie w oczach Zachodu.

Powinniśmy jednak wykorzystać każdą okazję, by jednoczyć ludzi w Rosji przeciwko władzom. W ostatecznym rozrachunku los reżimu Putina będzie decydował się w Rosji, a nie na Zachodzie. Niezależnie od tego, czy zachodni przywódcy uznają go za prezydenta, czy jednak nie. To jednak drugorzędny problem.

Zdaję sobie sprawę z tego, że jeżeli obecne elity rosyjskie odsuną Putina, to władzy w Rosji nie przejmą opozycjoniści

Lew Ponomariow

Musimy zwiększyć grono zwolenników przemian i wybory na to pozwalają, bo można agitować, angażować ludzi. Zdecydowana większość ludzi, z którymi rozmawiamy w Rosji i którzy są przeciwnikami wojny, opowiada się za tym, by wykorzystać procedurę wyborów, kampanii wyborczej. Kasparow ostro się wypowiada i twierdzi, że udział w wyborach będzie legitymizował reżim. Ale on od dawna już nie mieszka w Rosji, traktuję więc jego opinię jako zdanie osoby postronnej. Mówi też o tym, że w Rosji nie ma społeczeństwa obywatelskiego. Ale kto w takim razie będzie obalał ten faszystowski reżim? Rosja przecież nie zostanie okupowana jak niegdyś Niemcy. Przyczyn jest wiele, nie będzie teraz o tym mówił. Powinniśmy wykorzystać ludzi wewnątrz Rosji, liczyć na własne zasoby. Musimy wyciągnąć Rosję z tego bagna.

W jaki sposób chce pan tego dokonać?

Naszym celem jest doprowadzenie do rozłamu w rosyjskich elitach. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeżeli elity rosyjskie odsuną Putina, to władzy w Rosji nie przejmie ani Garri Kasparow, ani Michaił Chodorkowski. Będzie jakiś inny tymczasowy rząd, z którym świat będzie musiał rozmawiać. W zamian za osłabianie sankcji nowe rosyjskie władze będą musiały wykonywać konkretne kroki. Wówczas stosunki Rosji z Zachodem będą się opierać na zasadzie kija i marchewki.

Część demokratycznej opozycji Rosji popiera jednak zbrojną walkę z reżimem Putina i obalenie go siłą. Niektórzy Rosjanie nawet walczą po stronie armii ukraińskiej.

Jestem przeciwnikiem takich działań. Wśród prodemokratycznie nastawionej części społeczeństwa rosyjskiego nie ma potencjału do walki zbrojnej. Opowiadają się za tym ludzie, którzy nie wierzą w to, że w Rosji jest społeczeństwo obywatelskie.

Uważam, że znacznie bardziej skuteczne byłoby inwestowanie w kontrpropagandę, która – jak za czasów radzieckich – nadawałaby na teren Rosji. Trzeba uruchomić na przykład niezależne całodobowe stacje telewizyjne nadające poprzez satelity.

Czytaj więcej

Zmiana władzy w Polsce testem dla Łukaszenki. Pójdzie drogą Jaruzelskiego?

Nie jestem zwolennikiem scenariusza siłowego, bo ludzie, którzy przejęliby władzę w Rosji zbrojnie, już nie złożyliby tej broni. Szanse na demokrację w naszym kraju po zbrojnym powstaniu byłyby znikome. Zawsze w takim przypadku do władzy dochodzą nowi dyktatorzy, a ja nie chcę nowego dyktatora.

Kreml szykuje się do przyszłorocznych marcowych wyborów prezydenckich. Rosyjska opozycja jest podzielona. Jedni opowiadają się za bojkotem, drudzy chcą rywalizować z Putinem, a jeszcze inni namawiają do walki zbrojnej. Do którego obozu pan należy?

Uważam, że powinniśmy wykorzystać każdą możliwość, by agitować przeciwko Władimirowi Putinowi, opowiadać o agresji Rosji przeciw Ukrainie. Wybory to okazja do przyciągnięcia uwagi Rosjan do tych problemów, ale również do spraw socjalnych. Jestem za tym, by ludzie głosowali przeciw Putinowi i notowali wszystkie naruszenia prawa podczas przyszłorocznych wyborów. Władze i tak zapędzą do głosowania pracowników budżetówki, a przeciwnicy reżimu przy bojkocie będą siedzieć w domach. Musimy ich zmobilizować. Niektórzy uważają, że to byłoby na rękę władzom, ale absolutnie się z tym nie zgadzam. Putin chce zmobilizować wszystkie swoje siły, by pokazać, jak duże ma poparcie.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 940
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 939
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 938
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 937
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 936