Piechota będzie domagał się publicznych przeprosin od Zaremby za opinię, że jako minister gospodarki w rządzie Leszka Millera przyczynił się do upadku Stoczni Szczecińskiej w 2002 roku.
- Pan Zaremba nie ma innego pomysłu na zaistnienie w polityce, niż powtarzanie enty raz tego absurdalnego zarzutu – powiedział „Rz" Piechota. Dodał, że pozew przeciwko kandydatowi PiS złoży najpóźniej w piątek, po powrocie do Szczecina z podróży do Warszawy i Krakowa. Zostanie rozpatrzony przez sąd w ciągu 24 godzin.
Dyskusję o odpowiedzialności polityków lewicy za upadek jednego z największych zakładów przemysłowych w kraju wywołała wypowiedź Grzegorza Napieralskiego. Podczas konwencji w Szczecinie szef partii powiedział m.in., że "to SLD i minister Piechota uratowali stocznię".
- Stocznia upadła 2002 roku, bo miała 2 mld złotych zadłużenia, wysłała pracowników na zieloną trawkę, nie produkowała, a jeśli potężny zakład zatrudniający w sumie około 10 tysięcy osób nie produkuje i nie sprzedaje, to tylko pogłębia straty – komentował Piechota w wywiadzie dla Polskiego Radia Szczecin. Podkreślił, że kiedy w 2005 roku kończył urzędowanie „stocznia produkowała statki, zatrudniała pracowników, wypłacała wynagrodzenia i miała perspektywy rozwoju zmarnowane przez rząd PiS". Zapowiedział także, że jeśli Zaremba powtórzy zarzuty, „natychmiast spotkają się w sądzie".
Kandydat PiS na senatora zrobił to we wtorek na konferencji prasowej, w której wzięli też udział trzej byli członkowie zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding: Krzysztof Piotrowski, Andrzej Strzeboński i Grzegorz Huszcz. Przez ponad półtorej godziny mówili o okolicznościach, w jakich doszło do upadku zakładu w 2002 roku i o roli, którą – ich zdaniem - odgrywał w tym procesie Jacek Piechota.