Zbliżający się do końca 2023 r. był na rynkach walutowych dość burzliwy. Świadczą o tym choćby notowania indeksu dolara, mierzącego siłę amerykańskiej waluty wobec koszyka innych znaczących walut. Zaczynał on rok w okolicach 104 pkt, czyli na dość wysokim poziomie (ale niższym niż szczyt z października 2022 r., gdy przekraczał 114 pkt). W dołku z lipca spadł do 99,8 pkt, by w październiku dojść do 107 pkt. Później jednak inwestorzy zaczęli spekulować, że amerykański Fed może zacząć obcinać stopy procentowe już w marcu. Indeks dolara poszedł w dół i w poniedziałek wynosił 102 pkt.
Grono zwycięzców
Nadzieje na gołębią politykę Fedu sprawiły, że bardzo wiele walut w poniedziałek było mocniejszych wobec dolara niż na początku roku. Najbardziej umocniła się od początku stycznia afgani, czyli waluta Afganistanu, która zyskała blisko 28 proc. wobec „zielonego”. Spośród bardziej płynnych walut największej aprecjacji doznało peso kolumbijskie, drożejąc o 23 proc. Na drugim miejscu uplasowało się peso meksykańskie, ze wzrostem prawie o 13 proc., a na trzecim nasz polski złoty, który zyskał niemal 10 proc. Umocnienie naszej waluty można tłumaczyć również reakcją inwestorów na wynik wyborów parlamentarnych. Dobrze radził też sobie forint, który zyskał prawie 6 proc.
Czytaj więcej
Rozbieżności w retoryce banków po obu stronach oceanu przemawiają za umocnieniem euro i funta wobec dolara.
To, że inwestorzy zaczęli już grać na obniżki stóp procentowych w USA, wspomogło waluty państw Europy Zachodniej. Frank szwajcarski umocnił się więc o 6,5 proc. wobec dolara, funt brytyjski prawie o 5 proc., a korona szwedzka i euro o około 2 proc. Aprecjacja euro byłaby pewnie większa, gdyby nie to, że inwestorzy obstawiają, iż również EBC w przyszłym roku mocno zacznie ciąć stopy (choć Christine Lagarde stwierdziła, że jak dotąd Rada Prezesów EBC nie poruszała tematu obniżek stóp). Rynek oczekuje też, że w 2024 r. luzować politykę pieniężną będzie Bank Anglii.